-
Stoję w porcie Livadi i spoglądam na odległą o 5 km Chorę. Jedno z moich marzeń, które w tym roku przywiozłam na Cyklady to właśnie Chora na wyspie Serifos
-
Już w okolicach Chory. W tych skrzynkach uwieszonych po obu stronach brzuszka ten sympatyczny osiołek musiał dźwigać żwir
-
Spoglądam z Chory w dół – ta pięciokilometrowa droga, która prowadzi tu z portu, jest niewiarygodnie malownicza
-
Plączę się po Chorze, coraz wyżej i wyżej, a to co widzę zachwyca mnie coraz bardziej i bardziej
-
Wszystko tu oczywiście biało-niebieskie, tylko ten jeden kościół (współczesny) taki jakby posadowiony tu zupełnie przypadkowo
-
Każde Kastro mnie zachwyca: po takich miejscach mogę krążyć godzinami i nigdy się nie nudzę
-
Z Chory spoglądam na wyspę Serifos i doskonale stąd widoczny port w Livadi
-
Budynki tu w większości zadbane, a czerwień kwiatów (czasem fiolet) wspaniale kontrastuje z bielą ścian
-
Ile schodków pokonałam krążąc po Chorze – doprawdy nie wiem, ale mnóstwo, całe mnóstwo
-
Z wielu punktów Chory widać port w Livadi, ale dla mnie każdy obrazek jest inny
-
To zdjęcie jest bardzo podobne do poprzedniego, ale przecież inne, zupełnie inne (po prawej stronie port w Livadi)
-
Kościółków w Chorze oczywiście mnóstwo, a każdy inny i każdy śliczny
-
Zdarzają się i takie kościółki posadowione samotnie na stoku wzgórza. Ta widoczna w głębi skała to wysepka Vous
-
Chora z każdej swojej strony mnie zachwycała – to najładniejsza Chora z tych, jakie dotąd w Helladzie oglądałam. Dziś już wiem, że może z nią konkurować jedynie ta na wyspie Patmos (ale ja na Patmos jeszcze nie byłam)
-
Idealna biel kościółka na tle niebieskiego nieba, niewiarygodna cisza w zaułkach Kastro, zapach starych murów – to wszystko sprawia mi wiele radości
-
W Chorze mieszkają ludzie, choć ich życie szczególnie w tej górnej części (Ano Chora) musi być dość trudne
-
W Chorze mieszkają ludzie, choć ich życie szczególnie w tej górnej części (Ano Chora) musi być dość trudne
-
A to jeden z wiatraczków w Dolnej Chorze
-
Znajdujący się na północy wyspy XVI-wieczny Monastryr Taxiarhon obejrzałam bardzo dokładnie, ale tylko z zewnątrz (był zamknięty). Nawet przez dziurkę od klucza zajrzałam na dziedziniec
-
Otwarte były dwa sąsiadujące z monastyrem kościółki i oczywiście do nich zajrzałam. Przy jednym znajduje się niewielki cmentarz – rzadko kiedy spotykam w Helladzie tak zaniedbany cmentarz jak ten tutaj
-
To właśnie ten zaniedbany cmentarz w pobliżu Monastyru Taxiarhon
-
I na wyspie Serifos udało mi się dostrzec gołębnik (to gdzieś na północy wyspy)
-
Wróciłam do Chory – mogłabym patrzeć na nią w nieskończoność
-
Niektórzy malują na niebiesko zdecydowanie więcej elementów swych domostw niż pozostali
-
Schody, schody, schody – z każdej strony i prawie w każdym miejscu Chory
-
Niestety, nie wszystkie miejsca są tak śliczne jak dotąd pokazałam
-
W klimacie przepiękne to miejsca, ale już zupełna ruina. Aż serce płacze – dlaczego nikt o to nie zadba?
-
Moje zdjęcie tego nie oddaje ale te schody wyglądały wspaniale: ciągną się jeszcze gdzieś tam w dół i w dół
-
Schodzę już coraz niżej – przede mną zejście tą malowniczą drogą do portu, ale to już tylko w dół
-
A spotkane owce przyglądały mi się ciekawie
-
Ten pan też był wcześniej w Chorze, ale drogę w dół pokonał na swoim osiołku
-
Port w Livadi, gdzie na nadbrzeżu znajduje się sporo kafeterii i tawern. W sensie atmosfery Livadi mnie nie zachwyciło tak bardzo jak Chora,ale to tutaj zjadłam wyśmienitą kolację w poleconej mi tawernie a bliskość Egeo cieszyła mnie ogromnie