„Cierpkie winogrona” – Bożena Gałczyńska-Szurek

Wydawnictwo Szara Godzina, Katowice, 2017
Cierpkie winogrona Bożena Gałczyńska-Szurek

Jako wielbicielka Grecji i wszystkiego, co z nią związane, na każdą książkę „z Grecją w tle” (jak przyjęłam nazywać wszelkie historie, których akcja, miejsca, bądź bohaterowie mają właśnie związek z tym krajem) czekam z zapartych tchem. Nie inaczej było i w przypadku wydanych w maju 2017 roku „Cierpkich winogron”, które są powieścią obyczajową z nutką sensacji. Od kiedy tylko powieść ukazała się na rynku, podeszłam do niej niezwykle ochoczo. Ta chęć przeczytania tej powieści oraz pozytywne oczekiwania spowodowane były nie tylko tym, że lubię sięgać po wszelakie książki z Grecją w tle, ale również (a może i przede wszystkim) zadowoleniem mym po przeczytaniu innej powieści Bożeny Gałczyńskiej-Szurek, „Klasztor zapomnienia” (tytuł pierwszego wydania: „Monachos”). Jest coś w technice pisarskiej autorki, co mnie ujęło, co spowodowało, że jej pierwszą dla mnie powieść (wspomniany „Monachos”, obecnie „Klasztor zapomnienia”) przeczytałam niemal jednym tchem. Tak też było w przypadku „Cierpkich winogron”, które odkładałam na bok tylko wówczas, kiedy naprawdę musiałam, nie szczędząc na czytanie nawet późnych godzin nocnych.

Bożena Gałczyńska-Szurek w swej najnowszej powieści przedstawia nam Paulinę, której świat rozpada się na kawałki, kiedy jej mąż, Janek, ginie w wypadku samochodowym. Świat Pauliny zupełnie legnie w gruzach, kiedy wkrótce po tym tragicznym wydarzeniu, wdowa dowie się od adwokata, że jej mąż pozostawił testament, w którym do spadku powołał nie ją jako żonę, nie ich wspólną małą córeczkę, ale nieznanego jej mężczyznę o grecko brzmiącym nazwisku. Dane spadkobiercy, poza imieniem i nazwiskiem, są utajnione, ale pominięta w dziedziczeniu bohaterka postanawia wyjechać do Grecji, by odnaleźć owego tajemniczego mężczyznę. Wszystkie drogi wiodą na wyspę Korfu, bo to tam jej zmarły mąż prowadził interesy. Kobieta tak naprawdę nie wie, czego oczekuje od spadkobiercy męża, ale wie jedno: chce wyjaśnić czemu ten właśnie mężczyzna został powołany do spadku, chce dojść prawdy co do powodów, w jej odczuciu, podwójnego życia prowadzonego przez jej zmarłego męża.

Karty powieści „Cierpkie winogrona” przenoszą nas nad Morze Jońskie. Paulina wraz z przyjaciółką zamieszkuje w niewielkiej, urokliwej miejscowości Afionas, w pensjonacie prowadzonym przez dawno niewidzianych znajomych i próbuje rozwiązać zagadkę, ale zauważa, że coraz więcej w niej niewiadomych, a wydawałoby się życzliwi jej i głęboko współczujący tragicznej sytuacji znajomi – bardzo tajemniczy. Paulina, mimo tragicznych przeżyć, nie traci do końca zaufania do ludzi, chociaż czasami czuje, że lepiej jest nie mówić im wszystkiego. Zdarza jej się zatracić w emocjach i balansować na granicy zdrowego rozsądku, ale czyni to w taki sposób, że nadal darzymy ją wielką sympatią. Frywolna i zupełnie odmienna w stylu bycia towarzyszka Pauliny, Nina, dodaje kolorytu życiu bohaterki. Obie przyjaciółki na greckiej ziemi odnajdują się całkiem dobrze: wszak nie jest łatwo nie poddać się urokowi zazwyczaj zmysłowych i przystojnych Greków.

Sposób rozumowania Pauliny oraz to, co ją w rzeczywistości spotykało powodowały, że niczym główna bohaterka, zaskakiwana byłam prawdą, która okazała się być dla mnie całkowicie nieprzewidywalna, choć bynajmniej nie nieprawdopodobna. Rozwiązanie tajemnicy podwójnego życia zmarłego męża Pauliny musiałam przeczytać dwukrotnie – nie chciałam, aby cokolwiek z tej niezwykłej i nader skomplikowanej historii mi umknęło.

Miłośnicy Grecji, w tym przede wszystkim wyspy Korfu, znajdą w tej powieści dodatkowy smaczek w postaci niezwykłych opisów tamtejszych krajobrazów. Nawet jeśli nie mieliśmy do tej pory okazji przemierzać dróg korfiańskich, jeśli nigdy nie byliśmy w Afionas, w wiosce Kokkini czy na plaży Porto Timoni, jeśli nie wpływaliśmy do nieodległej jaskini – dzięki opisom w „Cierpkich winogronach” i tak doskonale w naszej wyobraźni te piękne miejsca zobaczymy.

I jeszcze słowo w temacie okładki: niech nie przesądzi o tym, czy sięgniecie po tę powieść czy nie. Nie sugerujmy się w tym przypadku okładką, która, niestety, w moim odczuciu jest nietrafiona, ale powieść to przede wszystkim treść, a nie okładka, i dla tej treści – sięgnijmy.

Dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina za nadesłanie mi egzemplarza powieści „Cierpkie winogrona” na potrzeby niniejszej recenzji. Książkę można zamówić za pośrednictwem strony Wydawnictwa, pod tym adresem