„Niespłacone długi” – Petros Markaris.

Z greckiego przełożył: Przemysław Kordos.
Wydawnictwo Noir sur Blanc [2018].

 

„Niespłacone długi” – Petros Markaris.

Przyznaję, że od kilkunastu albo i więcej lat rzadko sięgam po kryminały, bom na stare lata niecierpliwa się jakaś stała i trudno mi w czasie czytania powstrzymać się od zerknięcia na ostatnie strony, żeby jak najszybciej znaleźć odpowiedź na przysłowiowe już prawie pytanie: „Kto zabił?”. Kiedyś w kryminałach się zaczytywałam, od wielu lat – po prostu po nie nie sięgam. Co jednak zrobić kiedy na polskim rynku ukazuje się kryminał z Grecją, więcej: z Atenami w tle? Toż mus sięgnąć, bo jak inaczej!

Po wydany w 2018 roku kryminał autorstwa Petrosa Markarisa „Niespłacone długi” sięgnęłam i przeczytałam go nie zaglądając wcześniej na ostatnie strony.

To pierwsza wydana w Polsce książka Petrosa Markarisa, urodzonego w 1937 roku w Konstantynopolu a mieszkającego od lat 60-tych w Atenach scenopisarza, prozaika oraz tłumacza. Ufajmy, że nie ostatnia: Markaris jest poczytnym autorem przetłumaczonych na kilka europejskich języków wielu powieści, w tym wielu kryminałów, i doprawdy warto, abyśmy i my w Polsce poznali jego twórczość.

Dla miłośników Aten, dla osób, które Ateny lubią i dobrze poruszają się po tamtejszych ulicach czytanie „Niespłaconych długów” to wspaniały czas spędzony właśnie w Atenach. Bo kiedy inspektor Charitos przemieszcza się dokładnie i licznie wymienianymi przez autora z nazwy ulicami miasta, kiedy krąży skręcając tu czy tam aby ominąć korek czy manifestację – czynimy to razem z nim widząc siebie na tych właśnie ulicach, widząc siebie nie na znanym wszystkim Akropolu, ale w codziennych sytuacjach, jak częste w Atenach manifestacje czy jeszcze częstsze korki czy też w podejrzanie niebezpiecznych zakątkach miasta. Tego miasta, które poprzez tę podróż wciąż poznajemy, do którego poprzez tę podróż powracamy. Dla mnie to coś wielkiego taka właśnie podróż, a choćby i z nieznanymi mi inspektorem Charitosem, który jawi mi się jako tak przesympatyczny człowiek, że chętnie odbędę z nim podróż kolejną.

Książka Markarisa ukazuje zatem doskonale codzienne Ateny, ale ukazuje i Grecję doby kryzysu. Pokazuje nastroje Greków, pokazuje ich niechęć do winowajców, którymi przecież są w myślach wielu banki. Pokazuje i zwykłe życie zwykłych Greków, którym pozabierano części wynagrodzeń, którzy borykają się z trudami znalezienia pracy, którzy martwią się o swoje emerytury widząc w jakim kierunku wszystko to zmierza, którzy w ramach dnia codziennego wiodą coraz trudniejsze życie.

I na tym jak dla mnie doskonale pokazanym tle rozpoczyna się śledztwo, bo przecież jak to już w kryminałach bywa: ktoś zginął. Ofiarami są dwaj bankierzy zamordowani w makabryczny i dość niecodzienny sposób, a mordercę trzeba znaleźć. I widzimy szukanie tego mordercy w realiach greckich, ale nie tylko, bo pojawiają nam się przecież aspekty międzynarodowe, podejrzenia o terroryzm, a tym samym i inspektorzy policji brytyjskiej wkraczają do Aten. Do tego dochodzi obawa co do wzrostu niechęci do banków spowodowana nawoływaniami do zaprzestania płacenia rat kredytów, obawa co do tego czy pozostające w tych nastrojach społeczeństwo greckie nie sprzymierzy się przypadkiem z mordercą: zamordowano wszak bankierów, a przecież w opinii wielu to banki winne są temu nieszczęściu kryzysowemu, które zdarzyło się Grecji.

Jak przystało na cieszącego się wielką sławą i poważaniem Markarisa – świetnie to napisane i czyta się wyśmienicie. Nie ma tu co prawda szybkiej akcji i jej zwrotów, jak często w kryminałach bywa, czy silnego napięcia, które często kryminałom towarzyszy, ale mamy za to mnóstwo przemyśleń, a śledztwo toczy się powoli, systematycznie i zatacza coraz szersze kręgi, bo i okoliczności się zmieniają. W tej szarości pełnego obaw greckiego dnia codziennego, mnogości przykrych sytuacji, bo jak inaczej odebrać samobójstwo zadłużonego pod niebo sąsiada czy też niemożność utrzymania domu przez małżeństwo lekarza i prawnika, pojawiają nam się i wątki humorystyczne: konia z rzędem temu, kto nie uśmiechnie się choć przez moment przy analizie powodów, dla których inspektor Charitos wybiera seata kiedy przychodzi moment nabycia nowego samochodu.

„Niespłacone długi” to kryminał, w którym każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie: i miłośnik kryminałów oczywiście, ale i powieści jako takich, bo to niezupełnie typowy, klasyczny kryminał. Pozycja to natomiast niemal obowiązkowa dla tych wszystkich, którym bliska sytuacja ogarniętej kryzysem Grecji, którzy pragną przybliżyć sobie tematykę życia codziennego tamże i to nawet wówczas kiedy to życie codzienne w dobie greckiego kryzysu jest im znane. A możliwość podróży po Atenach, w tym uliczkami starych Aten – moim zdaniem jedyna taka jak dotąd na polskim rynku.