Wyspa Syros i okolice oczami i duszą Beaty Wierzbickiej
w krótkich codziennych notatkach [lipiec 2017]
CZWARTEK
Stresowałam się podróżą promem, ale z Pireusu musiałam nim płynąć, bo nie znalazłam dogodnego samolotu na wyspę Syros. Podróż przeżyłam: rejs do czterech godzin jest jeszcze dla mnie OK, ale dłużej już raczej nie, no, nie chciałabym … Zwierzęciem lądowym jednak jestem – jak dotąd!
Tym promem płynęłam:
Prom Nissos Mykonos [zdjęcie ze strony scheepvaartwest. be]
Na moje szczęście to duży prom!!! Na szczęście, bo w czasie rejsu wiało nieprzyzwoicie!
I tak nie popadłam w miłość do promów: nie, na razie nie, choć wolę już takie duże od tych małych… Takim małym nieźle by rzucało! Ufff, dobrze, że płynęłam dużym! Taki duży, ten mój, sprawdził się przy tym wietrze na szóstkę i to z plusem!
Na swój sposób cieszę się, że popłynęłam promem: zawsze to jakieś nowe doświadczenie! Ale pokłady promów zdecydowanie oddaję ich wielbicielom: wiem, że tacy istnieją
Przyznać jednak muszę: wyspa Syros i jej główne miasto, stolica Cyklad, Ermoupolis, z pokładu promu wygląda niezwykle pięknie i cieszę się, że to widziałam!!!
Miasto Ermoupolis na wyspie Syros widziane z pokładu mojego promu
Jednak póki co nadal będę mocno brać pod rozwagę loty samolotami, szczególnie na tych dłuższych trasach.
PIĄTEK
Ale jest cudnie!
Mieszkam w Azolimnos: długo się wahałam wybierając pomiędzy tą wioską a wioską Finikas. Finikas widziałam już z okien autobusu: nie, nie wpadłam w zachwyt, a z Azolimnos jestem zadowolona.
Niesamowite: w moim hotelu słyszałam Polaków… Ach, tak, tak, wiem, słyszałam o tym jeszcze przed przyjazdem, że w tym roku i na Syros w wielu miejscach słychać polski. Czemu miałabym go nie usłyszeć właśnie w tym hotelu?
SOBOTA
Ależ tu wieje!! Czy tak wieje na całej wyspie Syros? Czy tylko na niej czy wszędzie? Słyszałam, zanim tu przypłynęłam, o tym, że wieje, ale miałam nadzieję, że wiatr trochę się uspokoi – nie wiem jednak czy zamierza… Tak myślę o tym wietrze, bo przecież z Syros będę płynęła za kilka dni na wyspę Tinos znowu promem, a potem z Tinos do portu w Rafinie znowu … I ten rejs do Rafiny to mniejszym promem niż ten tutaj… Niby nie jest to katamaran, ale jednak statek (z tych dość szybkich), a ja w miłość do rejsów morskich nie popadłam przecież. I tak trochę obaw w sobie już mam…
O, takim mam płynąć do Rafiny: Paros Jet [zdjęcie ze strony ellinikiaktoploia. net]
Zadurzyłam się już w Syros…
Jest cudownie… Luzik taki… Lajcik… Słońce… Wiatr we włosach …
Staram się nie myśleć o promach!
Naprawdę jestem przeszczęśliwa… Również i z tego powodu, że zaczynałam podejrzewać, iż jestem malkontentem: marudzącym wciąż i narzekającym…
Jednak nie… To nie ja: to były okoliczności!!! Ja się umiem cieszyć: wyspą Syros też!
NIEDZIELA
Zwariowałam i w trzydziestostopniowym upale przeszłam dziś osiem kilometrów z wioski Galissas do Agios Stefanos. Agios Stefanos to monastyr wbudowany w skałę, w jaskinię…
Monastyr Agios Stefanos
Widoki? Bajkowe!!!! Ale ten spacer w taki upał to średni pomysł tym bardziej, że było pod górę ze 400 metrów, potem w dół, potem znowu pod górę…
Monastyr Agios Stefanos
Miejsce ładne, tak ładne, że już zapomniałam o tym wątpliwej przyjemności spacerze!
Niesamowite! Jestem trzy dni na Syros i jeszcze nic o kuchni nie powiedziałam!
Zauważyłam, że do grillowanego bakłażana dostajemy w tutejszych tawernach jakąś pastę… Podobno z chleba, oliwy i czosnku… Musiałam zgłębić temat: nie lubię jeść nie wiedząc, co jem… I już wiem: ta pasta nazywa się skordalia – to takie puree. Smaczne nawet, z rybą też !
Lubię grecką kuchnię: zaprzeczać nie będę 🙂
NIEDZIELNY WIECZÓR
Wakacje tutaj, na wyspie Syros, to bajka. Cudownie mi, naprawdę! Wyspa mi się bardzo podoba, ale nie jako wyspa sama w sobie tylko z uwagi na to, że spędzam tu naprawdę fajne wakacje
Ale Ano Syros mnie nie urzekło jakoś szczególnie…
Niech mnie nie biją ci, których znam, a Ano Syros wielbią
Spojrzenie z Ano Syros
Brakuje mi tu takiego cykladzkiego miasteczka jakim jest na przykład Paroikia na wyspie Paros… Gdybym je tu znalazła – byłaby to pełnia szczęścia, ale wiem, że tu takiego miasteczka nie znajdę… 🙁
Dlatego sobie po takie miasteczko popłynę jutro… Na….
Achhhh: widzę je nawet z mojego tarasiku!!!! Światełka świecą!
Aaaa… W ogóle dzisiaj byliśmy po drugiej stronie wyspy i raz jeszcze powiem:
Azolimnos podoba mi się niebotycznie! Najbardziej z tego co widziałam za oknami autobusu.
Małe, klimatyczne, urokliwe. Mało ludzi, ładna jak dla mnie plaża. Tak: lubię Azolimnos na wyspie Syros.
PONIEDZIAŁEK
Mykonos miałam w planie od samego początku: jak tylko postanowiłam o spędzeniu kilku lipcowych dni na Syros Wiedziałam, że sama chcę tam wrócić i chcę pokazać znajomym.
Nie wiem czemu niektórzy byli tym moim Mykonos tak bardzo zaskoczeni … Przecież to tak blisko… Rzut beretem! Nie, nie mogłam odpuścić!
Ale pelikana nie było 🙁
Popłynęłam na Mykonos promem Nissos Mykonos, tym dużym, którym przypłynęłam z Pireusu. Nim też wróciłam na Syros. Już się z nim nieco zaprzyjaźniłam!
Promy podobają mi się coraz bardziej…
Ale wciąż na krótkich dystansach!
W mieście wyspy Mykonos
Mykonos porównałabym raczej do Santorini: turystyczne bardzo! Wrażenie pierwsze, które odebrałam, jak tylko przypłynęliśmy: wyspa nastawiona na turystów… Jakby taka, żeby z tych turystów najwięcej jak się da pieniędzy wyciągnąć – takie moje wrażenie. Jak to na Mykonos widać!
Tu nie chodzi o to, że wszystko droższe, bo na to macham ręką: trudno, taki urok tej wyspy, ale mieszkańcy mają jakieś takie nastawienie do turystów – i to gołym okiem od razu widać, jak się z takiej Syros przypłynie. Może za duży kontrast? Na Syros jest zupełnie inaczej! Spokojniej… Normalniej …
Po pierwszym zderzeniu z Mykonos – musiałam ochłonąć.
Musiałam przebrnąć przez korki… Pierwsze zniechęcenie… Ale jak się oswoiłam z tłumem to łaziło się całkiem fajnie. Znajomi w końcu wymiękli i gdzieś siedli, a ja się szwendałam po mieście.
W mieście wyspy Mykonos
Szwendałam się, ale jakoś nie mogłam odnaleźć tego uroku, który znalazłam swego czasu (w maju) na Paros Paroikia wygrywa
W mieście Mykonos jest ładnie, ale Paroikia ładniejsza!
Syros z kolei dla mnie jest z pewnością mniej cykladzka i mniej malownicza: inna zupełnie!
O, tu wracam już w Mykonos na Syros
PONIEDZIAŁKOWY WIECZÓR
Tak sobie myślę, że miasto Ermoupolis na Syros to takie Ateny w miniaturze. Kojarzy mi się trochę z Korfu Town – są podobne w odbiorze.
Mykonos jest cykladzkie i celebryckie.
Ja mam bazę w malutkim Azolimnos, które jest urocze. Ermopoulis to stolica i to wszystkich Cyklad: może dlatego takie jakieś inne jest?
Tak: miniatura Aten. Myślę, że to dobre określenie na Ermoupolis. I naprawdę podobne do Korfu Town. Absolutnie nie jest turystyczne! W autobusie… prawie sami Grecy. Na ulicach więcej Greków niż turystów.
Ermoupolis też mi się podoba, ale jakby w ramach innej kategorii miejsc. Jakby poza skalą miejsc cykladzkich, bo się w te ramy i kategorie absolutnie nie wpisuje. Co wcale nie znaczy, że jest brzydkie przecież!
A z pokładu promu to – jak już pisałam – w ogóle jest bardzo, bardzo ładne!!!
Wpływam do portu w Ermoupolis na Syros wracając z Mykonos
Słyszałam, że dużo tu w tym roku Polaków: nie wiem, gdzie oni są! Jednych Polaków spotkaliśmy w naszym hotelu, tu, na Syros, pisałam, a drugich na Mykonos. I tyle.
I wcale nie żałuję, że popłynęłam na tę Mykonos… Było bardzo fajnie… W końcu Cyklada na Cykladach
Tak zachodziło dziś słońce nad Cykladami
WTOREK
Jaki tu jest upał to pojęcie ludzkie przechodzi! Wiatru nie ma – udusić się można!
Że co? Że narzekałam kiedy wiatr wiał? No bo wiał za bardzo, za silnie przecież, tak bez umiaru: mało mi głowy nie urwał!!! No ale trochę powietrze chociaż mieszał: teraz nic!
Leniwiłam się dziś przy basenie – na nic innego nie było mnie w tym upale stać!
O, tu się leniwiłam dziś
Późnym popołudniem przeszłam się po Ermoupolis: tak sobie myślałam, że może coś kupię? Nie, niewiele rzeczy zwróciło moją uwagę – marne to zakupy. Przyglądałam się miastu: nie jest cykladzkie! Zupełnie nie!
Pisałam: miniaturka Aten… Może trochę i z miasta Rodos w sobie ma? No bo że z Korfu Town to pisałam…
W mieście Ermoupolis
I na pewno Syros to wyspa kotów: w Ermoupolis jest ich pod dostatkiem! Jeśli ktoś uzależnia wybór wyspy od ilości kotów – Syros będzie dla niego doskonała 🙂
Koty wyspy Syros
WTORKOWY WIECZÓR
Tak sobie siedzę na tarasie i myślę o tej Syros: nie, chyba nie chciałabym tu wrócić.
Przyznam, że trochę mało jej widziałam, ale tak wyszło – upał też się do tego przyczynił.
Zastanawia mnie to Ano Syros: wiem, że niektórym bardzo się podoba, a mnie jakoś tak… Nawet dla Ano Syros nie myślę tu wracać… Może na stare lata coś się u mnie zmieni: póki co nie będę Syros uwzględniała w swych planach wakacyjnych.
Spacerując po Ano Syros
Nie oznacza to, że mi tu źle: mam przecież piękne wakacje 🙂
To mój ostatni wieczór na wyspie Syros. Siedzę na tarasie, popijam wino i patrzę w stronę wyspy Mykonos – znowu widzę światełka…
Moje Azolimnos naprawdę mi się podoba, choć gdyby się bliżej przyjrzeć to nic aż tak szczególnego tu nie ma. Czasem jednak tak jest, że gdzieś się dobrze znajdujemy: jak ja w Azolimnos właśnie.
Moja wioska Azolimnos
Tak, to mój ostatni wieczór na Syros: rano odpływa mój prom na wyspę Tinos. Blisko i krótki to rejs: trwa raptem pół godziny i to zwykłym promem. Popłynę promem Blue Star Naxos, o, to ten:
Zdjęcie ze strony bluestarferries. com
ŚRODA: W CIĄGU DNIA
Jestem już na wyspie Tinos: miasto wydaje się być fajne, bo na pierwszy rzut oka cykladzkie, nie takie jak Ermoupolis na Syros.
Promem płynęłam krótko: tylko pół godziny. Na pokładzie był niemożliwy tłum i nawet nie miałam gdzie usiąść. I ten prom Blue Star Naxos jakiś gorszy niż tamten Nissos Mykonos, z którym się już prawie zaprzyjaźniłam.
Na Tinos upał: znowu upał!
Ładny mam tu widok z balkonu – o, taki:
Widok z balkonu mojego hotelu
ale i na morze też:
Odpoczywam teraz w hotelu: wzięłam prysznic po podróży i mi dobrze. I tak myślę o tej nieszczęsnej Syros, bo trochę po macoszemu ją potraktowałam. Nie, na wakacje to ona nie dla mnie: wolę bardziej cykladzkie wyspy, ale gdybym się tam miała przeprowadzić? Czemu nie! To wielka różnica przybyć na kilka dni, a mieszkać przez wiele miesięcy czy lat… Tam jest faktycznie wszystko, co być powinno: małe, urokliwe zatoczki z plażami też … Ermoupolis to miasto, które żyje samo – znaczy nie tylko wtedy, kiedy jest sezon i turyści… Kino… Teatr… Wyspa tak położona, że i z Aten blisko, a i z Syros w wiele miejsc blisko jeśli się zachce wrażeń cykladzkich: Mykonos, Tinos, Paros…
W miarę wszystko blisko. Tak, do zamieszkania wydaje mi się w porządku 🙂
Nie, nie: póki co nie zamierzam się tam przeprowadzać!
ŚRODOWYM WIECZOREM z wyspy Tinos
Miasto Tinos
Cały czas radość wielka: ale się cieszę, że tu jestem!
Tinos zaskoczyła absolutnie: już wiem, że to moje miejsce 🙂
Nogi poobcierane, a nie mogę się nią nacieszyć. Teraz na tarasie hotelu siedzę jeszcze… Nad samym morzem!
Nocny widok z mojego balkonu
Moim zdaniem mało tu ludzi jakoś.
Byłam w dużym kościele Panagia Evangelistria z XIX wieku ze słynną cudowną ikoną. Czytałam, że żeby ja obejrzeć trzeba wystać się w kolejce, a dziś nie było tu żadnej kolejki.
W drodze do kościoła Panagia Evangelistria
Tinos to wyspa, która miała być tylko przystankiem w drodze powrotnej, a okazała się wisienką na torcie. Zadurzyłam się w niej i będę chciała tu wrócić na pewno 🙂 Już chcę tu wrócić i to na dłużej. Czasami się to coś poczuje, a czasami nie… Nie poczułam na Syros, ale tutaj… Bardzo!
Migawki z miasta Tinos
CZWARTKOWYM WIECZOREM z Aten
Prom z Tinos do Rafiny miał odpłynąć o 12.10, a spóźnił się pół godziny. Nie lubię takich niespodzianek zwłaszcza, jak ma się na wyspę kilkanaście tylko godzin – każda minuta jest cenna. Stałam w porcie czekając jak głupek na opóźniony prom, a mogłabym ten czas inaczej wykorzystać.
Ale i tak się cieszę, bo wstałam rano i jeszcze przez godzinę pospacerowałam po mieście Tinos – nie powiem: w tempie szybkim ten spacer odbyłam, ale chciałam jak najwięcej zobaczyć, a czasu przecież wiele nie było. Dobrze, że sama spacerowałam, to nikt na mnie nie krzyczał, że szybko, że biegnę… No bo czasem podbiegałam lekko: co będę oszukiwać?
Gołębniki na wyspie Tinos
Te gołębniki tutaj nawet mi się podobają… Podobają mi się bardzo! Widziałam ich kilka – pewnie na całej wyspie jest ich więcej.
Zajrzałam w parę kątów… Ludzi zupełnie nie było, ale turyści pewnie jeszcze spali, a miejscowi już w pracy byli.
Zakątki miasta Tinos
Nie będę takimi promami pływała jak ten mój z Tinos. Pisałam już: Paros Jet się nazywał i pokazałam go nawet kiedyś tam wcześniej. Już do tych dużych się przyzwyczaiłam, a to taka zamknięta puszka: co z tego, że nie ta z tych najmniejszych? Nie można było wyjść na pokład w czasie rejsu i siedziałam taka zamknięta, a ten mknął do Rafiny z krótkim przystankiem w porcie wyspy Andros.
W Rafinie było wszystko w porządku, ale…
Zdążyliśmy usiąść w tawernie na jakiś lunch, a tu jak zerwała się wichura, jak zaczęło grzmieć… Zupełnie nagle zrobiło się kompletne oberwanie chmury!!! Nawałnica jakaś!!!
Dobrze, że mieliśmy dach nad głowami, bo usiedliśmy w środku tawerny. Koleżanka chciała co prawda bardzo, ale to bardzo iść do ogródka …
No, nasiedzielibyśmy się w nim tak, że hej!!!
Krótko to trwało, ale było bardzo intensywne!
Deszczowo w Rafinie
Nie powiem: mam na razie trochę dość jeśli chodzi o Cyklady. Wprawdzie Grecja wakacyjnie jak najbardziej udana, ale skoro w inne miejsca na świecie mi jakoś nie po drodze, to chociaż w ramach Grecji bym gdzieś coś zmieniła. W tym roku realizacja bardzo fajna… Ale same Cyklady, bo przecież tydzień na Paros w maju to też cykladzko !!! Czuję, że potrzebuję odmiany!!!
Ciągle w myślach wracam do tej Tinos: naprawdę bardzo, bardzo mi tam dobrze było. Z tych trzech wysp teraz krótko odwiedzonych – zdecydowanie najlepiej i najchętniej bym wrócić chciała właśnie na Tinos… Co? Mówiłam to już? O do licha… Powtarzam się! Obiecuje poprawę
W Atenach
Dziś w Atenach, jak tylko zostawiliśmy bagaże w hotelu, poszliśmy na spacer tam, gdzie jeszcze nigdy nie byłam: Wzgórze Pnyks, Wzgórze Muz, teatr Dory Stratou, pomnik Filoppaposa, te właśnie tereny. Pięknie tu! Widoki niesamowite: i na Akropol, i na Likavitos, i teatr Heroda Attycusa, i na Ateny jako takie…
Dużo tu bezpańskich psów, ale jakieś łagodne: bardzo się cieszyły na nasz widok, ogonami merdały i kazały się drapać… Rozpieszczone przez turystów!
Jezu… Już po północy!!!
Samolot do Polski mam o 17-tej…
Rano wstanę i polecę sama na rekonesans w kwestii zakupów, a potem już wszyscy razem pójdziemy obejrzeć zmianę warty na Syntagmie. Może jeszcze na jakiś spacer mała godzina się znajdzie? Albo chociaż pół godziny? Zawsze mam za mało czasu na te Ateny… 🙁
SOBOTA: już z Polski.
Tych Aten tak wcale dużo oczywiście wczoraj nie miałam:, ale przeszłam moimi ulubionymi uliczkami: trochę Athinas, trochę Ermou…
I udało mi się obejrzeć zmianę warty na Syntagmie – tym widowiskiem cieszę się zawsze.
Zmiana warty na Pl. Syntagma w Atenach
A potem metro i już lotnisko … Tyle moich Aten!
I lot, w którym mnie wytrzęsło okrutnie!!!
Ale za to co widziałam….
Widziane z samolotu
Tak, tak, tam, tam… Tak, tak!!!!! I to jaka Grecja!!!
Sporady moje wymarzone!!!
Jak nic cel na przyszły raz, skoro ostatnie je na ten czas widziałam
A na Tinos też chce… Ech, pisałam przecież!
Ale w tym roku tyle miałam Aten i południa Grecji, że chcę odmiany
Hej na północ!!!!
Tekst i fotografie (o ile nie zaznaczono inaczej) : Beata Wierzbicka [lipiec 2017]
PS. Tak naprawdę to nie ja napisałam ten tekst, choć nie ukrywam: wszystko, co w nim zawarte to moje słowa. Ja to powiedziałam Powiedziałam! Przychodziłam codziennie do naszego internetowego kąta (mamy taki utworzony dla naszej trójki), by opowiedzieć Ewie i Betaki, jak mi minął dzień na Cykladach: nawet nie czułam, jak ze mnie wyciągają informacje – nie dały się przekupić tylko zdjęciami!!! Kiedy mi to przysłały jak wróciłam – oniemiałam! Wzruszyłam się, naprawdę się wzruszyłam: Cyklady stanęły mi jak żywe przed oczami… Znowu się tam znalazłam! Takie to moje wakacje! A przecież gdyby nie ten tekst – wielu swych myśli już bym tak dobrze nie pamiętała Dziękuję dziewczyny!!!