Opublikowane w 18 sierpnia 200615 lutego 20232006: Euretania – galeria 2006: Euretania To zdjęcie zrobiłam już na terenie Euretanii – gdzieś zupełnie blisko jest Karpenissi Stoję w wiosce Timfristos i spoglądam na otaczające mnie góry Zamieszkałam w Megalo Chorio, jednej z bardziej popularnych górskich wiosek Megalo Chorio – w każdej części tej wioski wyczuwałam, że jestem w górach (nie umiem tak naprawdę uzasadnić dlaczego) Megalo Chorio: tu współczesne budowle, ale architektonicznie wspaniale wtopione w tutejszy klimat Megalo Chorio: mnóstwo tutaj takich chodniczków Tak wygląda Megalo Chorio (jedna część) widziane ze wzgórza To miejsce w lesie w Megalo Chorio do złudzenia przypominało mi Dolinę Motyli na wyspie Rodos Z Megalo Chorio patrzę na Mikro Chorio. Widać tutaj wyraźnie to miejsce, od którego odpadła w 1963 roku część góry. Jestem w Mikro Chorio (Paleo) i z bliska patrzę na miejsce tragedii, o której przypomina poza wszystkim również tablica pamiątkowa. Nie pamiętam dokładnie, ale tam chyba jest napisane: „Tym, których kochaliśmy..” Tyle pozostało z niektórych budynków w Paleo Mikro Chorio Nadal w Paleo Mikro Chorio, ale z drugiej strony. Wędruję sobie wzdłuż rzeki, trochę po lesie, trochę po górach gdzieś w okolicach Megalo Chorio – cicho tutaj.. ślicznie… Górska rzeka wcale nie jest spokojna Prawda, że takie miejsca niewiele kojarzą się z Grecją? Nie ma tutaj niebieskiego morza, białych chatek, niebieskich okiennic, a jednak jest tak śliczne, że kiedy tam byłam dziękowałam losowi, iż mnie tam właśnie posłał W górach widziałam sporo różnych kwiatków, ale najbardziej i tak podobały mi się właśnie takie Jeden ze spotkanych starych kościółków – wielki żal, że nie były pootwierane Wioska Koriskades, w której zmokłam (nagła silna ulewa) wyglądała na niezamieszkałą, ale tawerna w niej oczywiście była Gdzieś pomiędzy Megalo Chorio a Proussos Górskie drogi dla mnie wszędzie są ciekawe stąd wciąż się zatrzymywałam, żeby się pogapić, żeby zrobić zdjęcie, żeby cieszyć oczy tym co wokół mnie Oczom moim ukazał się Monastyr Proussos – teraz tylko do niego dojechać gdzieś tam w dół Tu Monastyr Proussos widoczny z innej strony W takich miejscach Grecy palą mnóstwo świec… …i ja też musiałam zapalić swoją świeczkę To wejście do Monastyru, w którym nie obowiązuje żadne szczególne odzienie (choć wg mnie na wszelki wypadek warto coś mieć w plecaku) i w którym nie wolno robić zdjęć Jak wyczytałam w przewodniku klasztor był wielokrotnie przebudowywany (po pożarach), ale niektóre jego części pochodzą z IX wieku (katholikon) Samotna wieża zegarowa na wzgórzu w pobliżu monastyru Proussos Pojechałam sobie dalej, gdzieś wysoko w górę, drogą co do zasady prowadzącą do wioski Thermo Muszę spoglądać w dół, bo widoki stąd fantastyczne Jestem wysoko i spoglądam na sąsiednie szczyty. Na moim zdjęciu tego nie widać, ale wypatrzyłam na tej wysokości jedną, samotną chatkę – nie wiem jak ludzie w zimie do niej dojeżdżają (a może to letni dom?) Tutaj już znacznie łagodniej: powoli, powoli zjeżdżam z gór, coraz niżej i niżej Jestem już trochę niżej i zaczęły pojawiać się wioski. To jedna z nich -wydaje mi się, że Lambiri, ale nie jestem pewna