Ateny: hala Agora   

 

cykl: ciekawostki i interesujące miejsca w telegraficznym skrócie.

 

 

Jedno z najważniejszych i  bardzo znanych miejsc na planie stolicy Grecji to hala Agora, nazywana również Warwakijos (gr.: Βαρβάκειος) – od nazwiska darczyńcy, Ioannisa Varvakisa,  pirata z malutkiej wysepki Psara, bohatera filmu „Bóg kocha kawior”.    

Budynek Agory znajduje się oczywiście na terenie Starych Aten: przy ulicy Athinas (gr.: Οδός Αθηνάς), którą można przejść od Platija Monastiraki do Platija Omonia.  Wzniesiono go pod koniec XIX wieku i od tamtej pory (dokładnie od 1886 roku) działa bez przerwy.  Ogromne to hale, a i wysokie: kiedy unieść głowę zobaczymy  dach wykonany ze szkła i metalu.  Ulokowały się tu sklepiki: głównie  z mięsem oraz z rybami i owocami morza.

Kiedyś było to miejsce ważne dla miejscowych: tu, w ramach swojej  ateńskiej codzienności,  czynili zakupy. Agora jest dla nich takim miejscem nadal, ale od jakiegoś czasu jest to również ważne miejsce dla turystów: przychodzą  tu w czasie wakacji spędzanych w Atenach, by zobaczyć coś, co jest prawdziwe i dla miejscowych, a nie dla i pod turystów. Podobnie jak i na laiki.  

 

Budynek przeżył wiele: zawieruchy wojenne i kataklizmy, którym dzielnie się opierał.  W latach dyktatury  pojawiły się myśli o jego zburzeniu i wzniesieniu w tym miejscu wieżowca. Plany te ostatecznie upadły. Niedawno wykonano bardzo kosztowny remont budynku, stąd można przypuszczać, że już nie pojawi się idea jego zburzenia.

 

Czy wiecie, że niektórzy nazywają to miejsce żartobliwie „Żołądkiem Aten”?  Twierdzi się, że w całej swojej historii budynek ten (czy raczej to, co w nim!) nakarmił całe Ateny.  Z ciekawostek warto wiedzieć, że po trzęsieniu ziemi w 1880 roku na głębokości 60 cm, na cokole, odnaleziono posąg bogini Ateny.

Miejsce to tętni życiem przez sześć dni w tygodniu: jest otwarte od wczesnego poranka.  Przychodzą tu od lat stali klienci, przychodzą i przypadkowi, przychodzą turyści. Niektórzy sugerują zwracanie uwagi na… wagę kupowanych towarów: ponoć z tym wagami przy stoiskach nie zawsze wszystko jest w porządku, ale my zaglądamy tam najczęściej turystycznie, dla nakarmienia oczu, a nie żołądków. Turystów, jak widzę, coraz częściej mniej interesuje hala, w której można kupić mięso: wiszące na hakach całe tusze zwierzęce, czy wpatrujące się w nas oczy z łbów – nie są dobrze przez nas widziane i wielu odwraca głowy. Nadal jednak wielkim zainteresowaniem cieszy się hala z rybami i owocami morza. Dużo tutaj ośmiornic, krabów, kalmarów, krewetek i ryb wszelakich. Tak, tego asortymentu zazdrościmy mieszkańcom Aten, tego asortymentu zazdrościmy mieszkańcom Grecji.  

 

Na terenie Agory można znaleźć małe tawerenki. Już od rana na prostych, by nie rzec: prymitywnych kuchniach gotują się potrawy, które z pewnością miejscowi uważają za wyjątkowo smakowite, bo tak zazwyczaj w takich miejscach przecież jest. Obrazy te jednak u turystów mogą wzbudzać inne odczucia.

 

Tekst i zdjęcia:  Beata Kuczborska / betaki.pl