Haris Aleksiju [gr.: Χάρις Αλεξίου ] Osobista reakcja na zapowiedź pożegnania ze sceną
W czasie koncertu w ateńskim teatrze Vrachon
Wczoraj internet obiegła wieść: Haris Aleksiju rozstaje się ze sceną!
I choć wydaje się to aż niemożliwe, choć żal, choć z tą decyzją prysły moje nadzieje, że ponownie odwiedzi nasz kraj i da tu choć jeden koncert: uszanujmy tę decyzję i pozwólmy Artystce cieszyć się zasłużonym odpoczynkiem.
Haris Aleksiju to Artystka przez duże A, artystka niezwykła, o spotkaniu z muzyką której od siebie, zupełnie osobiście, poruszona wczorajszą wieścią, opowiem, bo to bardzo ważna dla mnie postać.
Choć na greckiej scenie muzycznej Haris Aleksiju [gr: Χάρις Αλεξίου], Harulą zwana, obecna jest nieprzerwanie od wczesnych lat 70-tych, w moim życiu pojawiła się dopiero w 1993 roku i stało się to w czasie moich sierpniowych wakacji, które spędzałam w Atenach mieszkając w domu moich greckich znajomych. Wróciłam tego dnia ze spotkania ze znajomą, Polką, zamieszkałą od lat w Atenach i pochwaliłam się prezentem, który od niej dostałam: była to kaseta magnetofonowa jednego z greckich zespołów. Widząc tę kasetę znajomy zaczął wykrzykiwać, że to nie jest dla mnie muzyka, że winnam poznawać wartościowych greckich artystów – i nie bacząc na protesty żony (mieliśmy zasiąść na tarasie do popołudniowej kawy) zabrał mnie do samochodu i zawiózł do sklepu muzycznego sklepu, w którym wręczył mi kasetę z utworami nagranymi przez Haris Aleksiju nakazując mi wprost zachwycić się tą wokalistką. Tą kasetą było „Di’ efchon” (gr.: Δι’ ευχών) z 1992 roku.
Kasetę „Di’ efchon” zastąpiła nieco później płyta CD
Nie będę ukrywać: byłam tym wszystkim dość mocno zaskoczona. Jeszcze w domu, w Atenach, przesłuchałam kasetę, nad którą w zachwyt może początkowo nie wpadłam, nie zachłysnęłam się wykonawczynią tak jak pewnie oczekiwali znajomi, ale im dłużej kasety tej słuchałam tym bardziej mi się podobała, po czym zaczęłam sięgać po inne znalezione w ateńskim domu znajomych kasety i winylowe płyty … I w taki sposób do końca mego pobytu wówczas w Atenach zakochałam się bez pamięci w Haris Aleksiju.
Harula z moim znajomym z Cypru, Andreasem Kosta, który na koncertach widział Artystkę aż 28 razy! To zdjęcie (bardzo je lubię!) to prezent od Andreasa do niniejszego tekstu: dziękuję!
A Haris Aleksiju, urodzona w Tebach w 1950 roku jako Hariklia Roupaka (gr: Χαρίκλεια Ρούπακα) już od dwudziestu lat występowała z powodzeniem na scenach i to nie tylko greckich, przy, gdziekolwiek by nie dawała koncertu, wypełnionej widowni w komplecie. W Polsce, z tego co ja wiem, dała jedyny koncert: w 1996 roku we Wrocławiu na scenie obecnego teatru muzycznego Capitol, a ówczesnej Operetki, w ramach Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Koncert ten był z dwóch częściach pokazywany lata temu przez polską telewizję, a ja wciąż marzę o powtórce.
W czasie koncertu w ateńskim teatrze Petra
Miałam wielkie szczęście być w Atenach kilkakrotnie na koncercie Haris Aleksiju: i takim bardziej podniosłym jak w ateńskim teatrze Pallas, gdzie czuć było wyraźnie dystans pomiędzy publicznością a Artystką, ale i na innego typu, w miejscach mniej – nazwę – oficjalnych, gdzie Harula była dla nas, dla tej swojej publiczności, bez której, co widać, żyć byłoby Jej bardzo trudno.
Ze strony: zanotowane na gorąco wrażenia z koncertu w ateńskim Teatrze Pallas:
W niedzielę wieczorem wielkie wydarzenie w moim życiu: koncert wielbionej przeze mnie od lat wielkiej greckiej gwiazdy, Haris Aleksiju. Do Teatru Pallas w Atenach idę znacznie wcześniej niż powinnam – tak bardzo nie mogę się doczekać tego koncertu. Mam miejsce w pierwszym rzędzie – wielka Haris wkrótce stanie przede mną i będzie śpiewać tylko dla mnie. Teatr powoli się zapełnia – ja bliska uduszenia się: to wielkie emocje dają znać o sobie. Z niewielkim opóźnieniem… Jest! Stoi vis a vis mnie, tak blisko, że na wyciągnięcie ręki: wielka moja Haris Aleksiju, o której koncercie marzyłam latami, ale wciąż albo już był albo będzie, albo w Berlinie albo w Pradze, a nigdy w Warszawie…
Z towarzyszeniem orkiestry zaczyna śpiewać porywając za sobą tłum: wszyscy wokół mnie śpiewają! Zaczynam śpiewać i ja: Haris śpiewa tak znane swoje piosenki, że nie mam ze śpiewem żadnych problemów. Atmosfera jest niesamowita, choć Haris, ta cudowna Haris, jakaś daleka, z dystansem jakby.. Tak czuję i nic tego nie zmienia. Wielkie brawa na widowni. Harula!!! Harula!!! – krzyczy głodny głosu Artystki tłum
Przerwa.
Sąsiadka moja zaczyna coś do mnie mówić po grecku. Proponuję rozmowę po angielsku, bo mój grecki przecież biedny…
– Jesteś cudzoziemką? Nie mieszkasz w Atenach? – Paraskevi*) dziwi się niesamowicie.
Jestem jej pytaniem zdziwiona niemniej niż ona moją osobą.
– Nie, mieszkam w Polsce, w Warszawie, a tutaj przyjeżdżam tylko czasami na wakacje – wyjaśniam.
– To skąd znasz piosenki Haruli? Słyszałam jak z nami śpiewałaś przecież – Paraskevi atakuje mnie pytaniami, co mnie kompletnie rozbawia.
Skąd znam?… Mam Jej sporo płyt, słucham Jej od lat – nawet nie znając greckiego można się tekstów bezwiednie nauczyć jeśli się je śpiewa latami, a jeśli do tego jeszcze śledzi się tekst z książeczek wyjętych z płyt?
– Taka moja pasja – wyjaśniam.
– Wiesz, że dwa rzędy za nami siedzi Jej brat? – pyta Paraskevi. – Chodź, poznam Cię z Giorgosem. Miał ciężki wypadek niedawno, ale już jest w porządku, wiesz?
– Wiem – odpowiadam i nagle wszystko to mnie onieśmiela.
Brat wielkiej Haris tuż obok mnie? Wszyscy tutaj w tych 2-3 pierwszych rzędach się znają, całują na powitanie, znają teksty wszystkich utworów, które śpiewa Haris. Ludzie z branży? Prawdopodobnie, choć ja oczywiście ich nie znam. Nie chcę, aby Paraskevi przedstawiała mnie bratu Haruli: przyszedł tu nie jako artysta, ale zupełnie prywatnie przecież i nie ma powodu, aby mu zakłócać jego prywatność. Paraskevi odmowy mej jednak nie uznaje: tu poznaję Giorgosa Sarrisa.
W czasie przerwy dopytuję obsługę o zdjęcia, ale nie wolno ich robić: nawet w przerwie, nawet teatrowi, nie wolno i już – to już mnie dziwi. Grecy jednak zdjęcia robią i w czasie koncertu również, cóż, robię jedno i ja (nieudane zresztą), ale nie lubię takich sytuacji, więc chowam aparat.
Druga część koncertu równie fantastyczna jak pierwsza – to genialny koncert starannie wyreżyserowany od pierwszego słowa do ostatniego. I ta moja Haris taka nieco wyniosła, niedostępna. Widać jak wielką jest gwiazdą**).
Czas przeznaczony na koncert mija niepostrzeżenie.
Koniec?
– Harula!!! – krzyczy nienasycony tłum.
Krzyczę i ja, choć tutaj w tym wypełnionym po brzegi teatrze jest tak dostojnie jakoś, uroczyście prawie, że aż ten krzyk nie pasuje…
Jeden bis, drugi…. Wciąż mało!
Światła – koniec…
Echhh… żal.
W czasie koncertu w ateńskim teatrze Vrachon
Haris Aleksiju nagrała mnóstwo płyt, wyśpiewała mnóstwo piosenek i jestem prawie pewna, że każdy z Was słyszał Jej głos co najmniej raz być może nawet nie wiedząc, że to właśnie Harula. Artystka to ogromnie popularna i bardzo, bardzo przez Greków lubiana, ogromnie przez nich ceniona.
Nie mam wszystkich płyt nagranych przez Harulę, ale to co mam wystarczy na długie wieczory zwłaszcza, że jak siebie znam – kolekcja się będzie i tak powiększać
Życzmy Haris Aleksiju wszystkiego co najlepsze!!!
Życzmy Jej zasłużonego odpoczynku!
Niech wie, że Ją kochamy, niech wie, że w sercach naszych śpiewać będzie nadal, śpiewać w nich będzie do końca naszych dni!
O wczorajszej decyzji Haruli można poczytać tutaj oraz tutaj.
To krótkie teksty – google pomaga tłumaczyć.
W czasie koncertu w ateńskim teatrze Vrachon
Tekst i wszystkie zdjęcia (poza jednym, co zaznaczono):
Beata Kuczborska / betaki.pl [05/06/2020]