Joasia Więckowska jednodniowo i wiosennie w Chalkidzie na wyspie Evia
[ze strony: google]
Pierwszy raz zajrzałam na drugą co do wielkości (po Krecie) wyspę grecką Evia [Eubea] we wrześniu 2016: zamieszkałam wówczas na kampingu przy plaży w miejscowości Pyrgos w północnym krańcu wyspy i przez trzy dni, odpoczywając w idealnej ciszy od zgiełku Warszawy, z wielkim upodobaniem fotografowałam przyrodę oraz przyglądałam się ptakom i rybom – tego wówczas potrzebowałam. Wieczorami jeździłam do pobliskich miasteczek na kolacje i spacery, a wyspa zrobiła na mnie tak dobre wrażenie, że w czasie tegorocznych, wiosennych wakacji w Atenach znowu zapragnęłam na niej stanąć.
Znajomi z Aten zaproponowali jednodniowy wyjazd do największego miasta wyspy: do Chalkidy. To, wbrew temu, co się powszechnie uważa, nie jest daleko od Aten: samochodem jechaliśmy około godziny. Przyjechać tu można również pociągiem.
Spędziłam w Chalkidzie tylko kilka godzin, ale z pewnością wrócę tu przy najbliższej okazji, bo muszę powiedzieć otwarcie: Chalkida to dla mnie cudowne miasto!
Na wyspę wjechać można dwoma mostami: wiszącym, nowym, nowoczesnym, oraz starym, zwodzonym. Muszę przyznać, że ten stary most urzekł mnie niezwykle. Jest niewielki i mocno zadziwia sposób jego rozsuwania się (rozsuwa się pod jezdnię). Szczyci się 2500-letnią historią. To ewenement na skalę światową: jest najstarszym (lub jednym z najstarszych) trwałym połączeniem wyspy z lądem.
Zjawisko przypływów, które można zaobserwować w tutejszym wąskim kanale Evripos, jest jedynym tego rodzaju na świecie i w wyjątkowy sposób charakteryzuje miasto: co kilka godzin przypływ i prąd zmieniają się. Podobno Arystoteles popełnił tu samobójstwo wskakując do wody z rozpaczy: nie potrafił zrozumieć tego zjawiska.
Zjawisko to intrygowało wielu uczonych, a ostateczne wyjaśnienie dał profesor Dimitris Aiginitis twierdząc, że przyczyna zjawiska leży w różnicy poziomu wód w Zatoce Eubejskiej w jej części południowej i północnej części w połączeniu z przyciąganiem księżycowym*. Nurt zmienia się co 6 godzin, a przed każdą zmianą kierunku woda zatrzymuje się na 8 minut. Dwa razy w ciągu miesiąca księżycowego te okresy stają się nieregularne i wtedy nurt potrafi zmienić kierunek nawet do 14 razy na dobę!
Atmosfera miasta od pierwszych chwil ujęła mnie niesamowicie. Ludzi tu niewiele: raczej sami miejscowi, a turystów tylko garstka. Chalkida jest jak zaczarowane miasteczko (mimo, że to generalnie duże, przemysłowe miasto): w tej części stare niewielkie kamieniczki, wąskie uliczki, a z każdego zaułka wyziera historia. Nawet pasaż ze sklepami (tymi z sieciówki też) mi się podobał! Do mego zachwytu z pewnością przyczyniła się i pogoda: było cudownie ciepło i słonecznie.
Spacerując po Chalkidzie
Leniwe spokojne nabrzeże, kafejka przy kafejce i morze cudownie turkusowe z tym niewiarygodnym nurtem – miałam wrażenie, że siedzę nad rzeką. Zatrzymaliśmy się tam na kawę: przed oczami mieliśmy morze, a za nim drugą część miasta „na kontynentalnej części”, wznoszącą się na wzgórze ukoronowane ruinami twierdzy Karababa. Takie klimaty kocham i w takich miejscach odpoczywam.
W tym czerwonym budynku mieści się Muzeum Archeologiczne. Kiedy przechodziłam obok odbywał się tu jakiś festyn: miejscowa młodzież promowała Chalkidę i tutejsze rękodzieło.
Budynek dawnego meczetu Emir Zade
Udało mi się zajrzeć do Muzeum Bizantyjskiego – znajduje się we wzniesionym w XV wieku meczecie Emir Zade. Sporo tu bardzo pięknych grafik, które nawet mnie zatrzymały na dłużej, choć fanką takich prac nie jestem.
W Muzeum Bizantyjskim
Przy budynku Muzeum Bizantyjskiego można zobaczyć zbudowaną również w XV wieku marmurową turecką fontannę z arabskimi inskrypcjami.
Fontanna przy Muzeum Bizantyjskim
Ta fontanna była kiedyś bardzo ładna: widziałam to piękno na jednej z rycin w muzeum. Niestety teraz jest zniszczona i to nie tylko przez upływający czas, ale i przez współczesnych wandali… Serce boli!
Fontanna widziana na grafice w Muzeum Bizantyjskim
Chalkida jest raczej gęsto zabudowana i nie sprawia wrażenia miasta z nadmiarem zieleni: w tej części gdzie ja byłam – zieleni nie było zbyt dużo. Na nabrzeżu rośnie kilka palm, a latarnie i ratusz udekorowane zostały koszami kwiatów: zbliżał się pierwszy dzień maja, a to w Grecji Święto kwiatów (wiosny).
Budynek ratusza (po lewej) i na nabrzeżu
Stojąc na nabrzeżu – zobaczyłam meduzę: na zdjęciach tego nie widać, ale w rzeczywistości pięknie się poruszała.
Tu poniżej jedna z kilku budowli w stylu typowym dla Grecji – ten piękny budynek widziałam gdzieś po drodze w trakcie spaceru:
A to miejsce do gier wodnych – pierwszy raz coś takiego widziałam na morzu:
I jeszcze plaża miejska – bardzo przyjemne miejsce:
A tu coś dla chętnych do zwiedzania miasta: w δημαρχείο [ratusz] można otrzymać nieodpłatnie mini przewodniki w języku greckim i angielskim, które zawierają skrót historii tego miejsca od czasów prehistorycznych do obecnych oraz mapkę z zaznaczonymi ok. 40 punktami, które warto obejrzeć, wraz z krótkim ich opisem. Dla nas, laików w temacie miasta, były one bardzo pomocne.
Broszurki przywiezione z Chalkidy
Chalkida to oczywiście zupełnie coś co innego niż ta część wyspy Evia, którą widziałam do tej pory: trzeba ją zobaczyć chociaż na chwilę, a nawet jednodniowa wycieczka z Aten jest możliwa i zupełnie niekłopotliwa.
* – źródło: broszura turystyczna „Grecja – Wyspa Evia” wydana w serii i dla projektu „Wonderful Greece”.
Tekst i fotografie (o ile nie zaznaczono inaczej): Joanna Więckowska [kwiecień 2017]