Moje miejsca w Atenach: kawiarnia Melina (Melina Cafe)

cykl: moje miejsca w Atenach

Rozległy, gęsto zabudowany niewielkimi domkami z XIX wieku teren, usytuowany tuż pod Akropolem – to ateńska Plaka. Mnóstwo tu najprzeróżniejszych sklepów, mnóstwo tawern, barów i kafeterii, mnóstwo też i turystów, którzy właśnie tutaj przychodzą nie tylko na spacery, ale i po zakupy różnorakich pamiątek.
To miejsce na Place, które od pierwszego ujrzenia stało się jednym z moich miejsc w Atenach, nie zostało odkryte przeze mnie: wiele, wiele lat temu, nie pamiętam kiedy, ale myślę, że w latach 2006-2008 ktoś z grona znajomych, tu, w Polsce, zapytał mnie: a czy wiesz, że na Place znajduje się … ?
Nie, nie wiedziałam i w taki właśnie sposób dowiedziałam się o tym miejscu.

Ulica Lysiou na ateńskiej Place [fot. Betaki 2014]
Ulica Lysiou na ateńskiej Place 
Nie wiem jak to się mogło stać, że począwszy od 1989 roku spacerując wielokrotnie po Place, że wydawać by się mogło zaglądając w każdy jej zakątek, że nie spiesząc się tam wcale – nigdy, ale to nigdy nie znalazłam się na ulicy Lysiou po to, aby zatrzymać się przy budynku oznaczonym numerem 22 i zobaczyć szyld z nazwą: „Melina”.
Szyld na budynku przy ulicy Lysiou nr 22 [fot. Betaki]
 Szyld na budynku przy ulicy Lysiou nr 22 

Melina to greckie imię żeńskie. Melina to także imię uwielbianej przez Greków ostatniej greckiej bogini, wnuczki Spyrosa Mercouris, pełniącego w swoim czasie funkcję burmistrza Aten, nieżyjącej już od ponad 20 lat aktorki, piosenkarki i polityka.
Budynek przy ulicy Lysiou nr 22 [fot. Betaki]
Budynek przy ulicy Lysiou nr 22 

W budynku numer 22 przy ulicy Lysiou na Place znajduje się kafeteria i to kafeteria szczególna. Kiedy po raz pierwszy przekroczyłam próg tego miejsca i znalazłam się w środku – zamarłam, po prostu zamarłam. Stojąc na środku obracałam się przez dobrych kilkanaście minut wokół własnej osi przyglądając się ścianom pomalowanym na pomarańczowo, a ze ścian tych, z półeczek, z blatów szafek, zewsząd, spoglądała na mnie z niezliczonych fotografii Melina Merkouri.

Melina Cafe

Stolików tu może z 10, może 12… Dwa wystawione są przed lokalem, przy ulicy. Więcej (ale nie wiem ile, nie liczyłam) z boku kafeterii, na świeżym powietrzu, przed schodkami prowadzącymi w górę. Zauważyłam, że większość osób zajmuje miejsca przy stolikach na zewnątrz, ja natomiast przychodzę tu dla wnętrza i nawet w największy upał zawsze usiądę w środku. Mam tu swój ulubiony stolik – jedyny tutaj taki, bo stojący w dużym oknie, które wiosną, latem i jesienią jest otwierane. Siedząc przy tym stoliku mogę czuć i podglądać życie miasta, bo ulicą Lysiou spacerują i turyści i mieszkańcy Aten, ale mogę również widzieć te niezwykłe pomarańczowe ściany, jakich nie ma w żadnym innym miejscu w Atenach, z których spogląda Melina Merkouri.
Zimową porą przy moim stoliku Letnią porą przy moim stoliku
Zimową porą przy moim stoliku (grudzień 2014) (po lewej) i letnią porą przy moim stoliku (kwiecień 2014) (po prawej)

Kiedy przyszłam tu po raz pierwszy zaskoczyło mnie, że nie słyszę jak Melina Merkouri śpiewa – wydawało mi się, że w takim miejscu wciąż powinno być słychać wykonywane przez Nią piosenki, ale brakowało mi ich tylko kiedy byłam tu po raz pierwszy: może dlatego, że ich po prostu wówczas oczekiwałam. Muzyka tu różnorodna, ale stonowana i taka, którą lubię: Sarah Brightman, Loreena McKennitt, Celine Dion… Czasem i Melinę Merkouri można usłyszeć, ale to doprawdy tylko czasami.

Melina Cafe

Melina Cafe to kafeteria, gdzie podają doskonały jogurt z miodem, różnego rodzaju ciastka oraz lody. Można tutaj również zjeść coś bardziej konkretnego: jakieś meze czy słodkie albo wytrawne naleśniki. Wśród kaw każdy znajdzie coś dla siebie, bo wybór tu bardzo dobry, do tego soki i zawsze świeża woda. Przy barze gadżety, które można wziąć dla zapamiętania miejsca: zapałki, piękne wizytówki i czasem pocztówki (choć przyznam, że pocztówek dawno już nie widziałam).
Gadżety reklamowe [fot. Betaki]
Gadżety reklamowe 

Przychodzę tu od lat i widziałam to miejsce o każdej porze roku. Odkąd zjawiłam się tu po raz pierwszy – nie zdarzyło się mi być w Atenach, a nie zajrzeć tu choćby raz w czasie danej podróży. Zasiadam przy swoim stoliku (niestety: nie zawsze jest wolny, ale raczej mam szczęście), zamawiam kawę , zawsze jogurt z miodem – i zaczynam się wewnętrznie wyciszać czując ducha bogini z każdej strony… Przynoszę sobie do stolika jedną z dostępnych tu do obejrzenia na miejscu książek o Melinie Merkouri: są to najczęściej greckie wydawnictwa, więc niewiele z tego rozumiem, ale ku mojej radości ilustracji tam tak wiele, że mam czym cieszyć oczy przez długi, długi czas.

Jedno z takich wydawnictw: przepiękny album z ponad dwustoma zdjęciami Meliny Merkouri kupiłam sobie kiedyś w Atenach na wystawie fotografii w Muzeum Benaki, co wcale nie oznacza, że mając go w domu zaprzestałam przeglądania go przesiadując w Melina Cafe. O jednej z książek, którą zobaczyłam tu lata temu – marzyłam i rozesłałam informację w tej sprawie do wszystkich moich znajomych: poszukujcie! Ilekroć byłam w Atenach – zaglądałam do znanych mi antykwarycznych sklepików wciąż mając nadzieję na znalezienie książki mimo, że czasem słyszałam: „Będziesz miała wielkie problemy ze znalezieniem, bo to wydała razem z gazetą Eleftherotipija i nigdy inaczej się nie ukazało”. Ja jednak wciąż wierzyłam w moją szczęśliwą gwiazdę i w końcu książkę znalazłam: kupiłam ją na straganie bukinistycznym w całkiem dobrym stanie – wyglądała jak nowa!

Wypatrzony w Melina Cafe a znaleziony po długich poszukiwaniach u bukinisty przedmiot moich marzeń [fot. Betaki]
Wypatrzony w Melina Cafe a znaleziony po długich poszukiwaniach u bukinisty przedmiot moich marzeń 

Popijając kawę w Melina Cafe przynoszę sobie również do stolika rzecz szczególną: to coś w rodzaju księgi gości (chyba zupełnie przypadkowo lata temu powstałej), a dla mnie pewnego rodzaju pamiętnik. Od jakiegoś czasu (nie pamiętam teraz od kiedy) wypisuję tam pozdrowienia dla pracowników, dla miejsca, składam życzenia jeśli czas ku temu stosowny, zaznaczam, że coś interesującego widziałam (o, jak w 2014 roku wystawę fotografii Meliny w Muzeum Benaki).
Szczególnego rodzaju księga gości Melina Cafe Szczególnego rodzaju księga gości Melina Cafe
Szczególnego rodzaju księga gości Melina Cafe 

Kiedy którejś jesieni znajomy doniósł mi, że będąc w Atenach nie znalazł w kafeterii tego zeszytu – poważnie się zmartwiłam, bo czuję się z tymi wpisami silnie związana: jest ich już tam kilka i zakładam, że wciąż będzie przybywać… – ku mojej radości okazało się, że zeszyt tylko zmienił kąt, w którym leżakuje.

Szczególnego rodzaju księga gości Melina Cafe [fot. Betaki]
Szczególnego rodzaju księga gości Melina Cafe 

Wnętrze kafeterii podoba mi się ze zrozumiałych względów zawsze: będąc od lat wielbicielką Meliny Merkouri na Jej fotografie mogę patrzeć z zachwytem w nieskończoność. Mogę na tych ścianach rozpoznawać, z kim sfotografowała się bogini i dostrzegać, a to Salvadora Dali, a to Mikisa Theodorakisa, a to jeszcze innych…

Wnętrze kafeterii, jak powiedziałam, podoba mi się zawsze, ale w sezonie zimowym jest tu wprost magicznie. Pamiętam czasy, kiedy na środku kafeterii można było podziwiać piękną choinkę. Ostatnio w sezonie świątecznym widywałam zamiast choinki – statek, co bardziej typowe dla Grecji aniżeli choinka. Wielość jednobarwnych, delikatnych lampeczek, którymi udekorowana jest w sezonie świątecznym kafeteria stwarza niesamowite wrażenie: tyle tu ciepła, że czuć je nawet wówczas kiedy nadejdą do Aten zimne grudniowe czy styczniowe dnie (a to się zdarza przecież).

Melina Cafe Melina Cafe
[fot. Betaki grudzień 2014 (po lewej) i grudzień 2015 (po prawej)]
Magiczna Melina Cafe w świątecznym czasie [fot. Betaki]
Magiczna Melina Cafe w świątecznym czasie 
I to, co najbardziej sobie w tym miejscu cenię: to, że nigdy, ale to nigdy nie odczułam, że siedzę tu zbyt długo, a, nie ukrywam, zdarza mi się to, bo lubię tu przesiadywać: czasem wypisuję pocztówki, a czasem zagłębię się w odczytywanie podpisów pod zdjęciami w książkach, co z moim przypadku wymaga bardzo dużo czasu.
Przeglądając jedną z książek o Melinie Merkouri [fot. Betaki]
Przeglądając jedną z książek o Melinie Merkouri 

Przychodzę tu sama w sposób planowany bądź nie, przychodzę tu ze znajomymi, ale przychodzić muszę: przecież Melina Cafe to jedno z moich miejsc w Atenach.
Najpiękniejszy prezent, jaki mogłam dostać w Melina Cafe: filiżanka do eliniko [fot. Betaki]
Najpiękniejszy prezent, jaki mogłam dostać w Melina Cafe: filiżanka do eliniko 
Tekst i wszystkie zdjęcia: Beata Kuczborska / betaki.pl