Moje miejsca w Atenach: laiki
cykl: moje miejsca w Atenach
Ena ewro, mono ena ewro*)!!! – nie sposób nie słyszeć tego, kiedy nadejdzie wczesne popołudnie i czas przeznaczony na laiki się kończy…
Laiki – lokalne bazary urządzane w ateńskich dzielnicach (ale i w innych greckich miastach i miasteczkach również) w wyznaczonym dla danej dzielnicy dniu tygodnia i na ulicy, którą na ten czas zamyka się dla ruchu kołowego. Wczesnym rankiem po obu stronach ulicy jak grzyby po deszczu wyrastają stragany pełne dóbr wszelakich, choć ukryć się nie da: przeważają te z owocami i warzywami. Środkiem płynie w obu kierunkach rzeka ludzi, płynie powoli, bo przecież trzeba wszystkiemu się przyjrzeć, wszystkiego dotknąć, czasem posmakować … To właśnie laiki.
Na laiki [fot. betaki.pl] |
Kiedy dać się porwać nurtowi tej rzeki można zauważyć, że przewaga tu starszych jednak osób (młodsi pewnie w pracy), które na laiki zabierają metalowe (najczęściej) wózeczki. Można zobaczyć, że na tym oto skrzyżowaniu urządzono kąt rybny, gdzie ryb i owoców morza pod dostatkiem. W innej części zbiorą się sprzedawcy taniej odzieży, butów, pościeli, ręczników i artykułów gospodarstwa domowego: tu znaleźć można straganik z chemią gospodarczą czy kosmetykami. Spacerując dalej gdzieś zupełnie przypadkowo wypatrzymy stragan z cukierkami, w kilku miejscach – stragan z przyprawami**) oraz inne: z oliwkami w co najmniej kilku, jak nie kilkunastu odmianach. Od czasu do czasu poczujemy odmienny od innych zapach, który poruszy nasze zmysły. I do tego ten unoszący się dym … Musimy spojrzeć: suflaki!!! Tak, na małych, przenośnych paleniskach pieką się suflaki, które chętnie zajadają tak właściciele straganów, jak i kupujący.
Owocowo [fot. betaki.pl] |
Laiki odbywają się przez cały rok, a ja najbardziej lubię te jesienne: wrześniowe, październikowe… Pomidory nigdy nie są dla mnie tak smaczne jak te kupione właśnie wtedy. Wystarczy stanąć przy straganie, nawet z opaską na oczach, by poczuć ten zapach – zapach pomidora. Podobnie intensywnie pachną arbuzy, zwłaszcza, że Grecy rozkrajają część owoców i warzyw, by każdy mógł spróbować, jak smaczny jest oferowany towar.
Dziś, na skutek upływu lat i niejako oswojenia się z tym, czego doświadczam na laiki, pewne sytuacje nie budzą już mego zdziwienia, ale początkowo, wiele, wiele lat temu, nie mogłam się nadziwić temu, jak Grekom chce się układać tak równo ziemniaki czy ogórki. Kiedy fotografowałam to jako zjawisko – patrzyli na mnie dość dziwnie nie mogąc zrozumieć, czemu jestem tym tak zachwycona. „Przecież to zwykłe ziemniaki! Nie macie w Polsce ziemniaków?” – usłyszałam kiedyś.
W czasach dawnych potrafiłam stanąć przy wieży ułożonej z ogórków i poprosić o zrobienie mi zdjęcia!
Zachwyt zresztą pozostał do dziś, bo na moim bazarku nikt tak ziemniaków nie układa: może pomidory czy pomarańcze ułożone są czasem w jakiś stożek, ale ziemniaki w zasadzie zawsze leżą w nieładzie w skrzynkach i tak czekają na nabywcę. Wieży ułożonej z ogórków nie widziałam na moim bazarku nigdy jeszcze! To ułożenie nie jest oczywiście czymś, co decydowałoby tu w Polsce o tym, czy ogórki bądź ziemniaki kupię czy nie, ale w Atenach radość moim oczom sprawia oglądanie takich właśnie obrazków.
Warzywnie [fot. betaki.pl] |
„Kupiłabyś jakąś rybę, a nie tylko robisz te zdjęcia i robisz…” – usłyszałam kiedyś na laiki. „A co ja bym z nią tutaj zrobiła?” – zapytałam w odpowiedzi, dodając: „Przecież jestem na wakacjach”. „Na wakacjach??? To czemu tu spacerujesz, a nie pójdziesz na Akropol albo nie pojedziesz na plażę, niedaleko, do Nea Makri na przykład ???” – zdziwienie Greka sięgnęło zenitu.
Ot, stereotypy: turysta musi zawsze na Akropol, turysta musi zawsze na plażę. Turysta i spacery po laiki? Wielu nie mieści się to w głowie….
A są tacy turyści, którzy zamiast na plażę wolą przyjść na laiki, bo tylko tutaj Grek przekrzykuje Greka zachwalając swój, najlepszy przecież towar, bo tylko tutaj ułożone równiutko kiście winogron wyglądają tak zupełnie inaczej niż w skrzynkach w którymkolwiek markecie, bo tylko tutaj poukładane w stosy liście winorośli ozdobione plasterkiem cytryny zachęcają do kupna, choć nie wiem co z nich bym zrobiła (Greczynki zrobią dolmadakia, ale ja?), bo tylko tutaj czasami sałatę kupuje się na kilogramy, a nie na sztuki, do czego za nic nie mogę się przyzwyczaić, a cenę jajek podaje się za parę (spotkałam się z takimi sytuacjami), bo tylko tutaj wreszcie intensywność okrzyków sprzedających, ale i sympatii okazywanej kupującym wzrasta silnie im bliżej końca laiki: każdy chce wyprzedać swój towar, szczególnie tam, gdzie laiki odbywają się w soboty.
Potem sprzedający zbiorą te swoje resztki towaru, zdemontują stragany, pochowają wszystko do samochodów, by rozłożyć to kolejnego roboczego dnia w innej dzielnicy i znowu od rana zacząć nieśmiało się przekrzykiwać i obniżać ceny im bliżej końca laiki. Tu pozostanie bałagan jakich mało, ale przyjdą odpowiednie służby i posprzątają. Potem otworzą ulicę dla ruchu kołowego – i tak do następnego tygodnia, kiedy znowu ulica zostanie zamknięta, bo laiki przecież…
A ja, spacerując pomiędzy straganami, oprócz owoców kupię w końcu pomidory, ogórka, paprykę, czerwoną cebulę (którą najczęściej dostaję za darmo: nikt mi nie chce sprzedać jednej cebuli!), po drodze wstąpię do sklepu, by kupić fetę, wrócę do domu, w którym się zatrzymuję i korzystając z dostępu do oliwy, oliwek i oregano (a to w każdym greckim domu można znaleźć) – zrobię grecką sałatkę (choriatiki salata), która nigdzie nie smakuje tak, jak pod greckim niebem. Smacznego!
**) – znajomi Grecy z Aten odradzają kupowanie przypraw na laiki polecając specjalistyczne sklepy, które wśród miejscowych zdobyły sobie zaufanie jako takie, w których przyprawy są dobrej jakości (w odróżnieniu od tych, które można znaleźć na laiki)