Majówka? Dłuższy weekend na wyspie? Dokąd wyruszyć z lotniska w Atenach?
Ateny w zasięgu ręki [fot. betaki.pl ]
Lecimy z Warszawy do Aten!
Tanie linie lotnicze – kuszą mocno, a i rejsowe ze swoimi promocjami potrafią być bardzo konkurencyjne. LOT znowu zawiesił loty z Warszawy do Aten, ale latają przecież do Aten z Okęcia samoloty doskonałej greckiej linii Aegean Airlines oraz z pobliskiego Modlina (dobry dojazd autobusami spod Pałacu Kultury i Nauki) samoloty taniego przewoźnika, Ryanair. To wszystkie (pomijam tu ewentualne loty czarterowe) połączenie lotnicze, które na dziś (marzec 2018) mamy z Warszawy. Obie linie lądują w Grecji na tym samym lotnisku: w Spacie, położonym w odległości około 35 kilometrów od centrum Aten – to główne i jedyne lotnisko miasta.
Lotnisko w Sparcie pod Atenami widziane z okna samolotu [fot. betaki.pl ]
I może się tak zdarzyć, że kiedy pomyślimy o weekendzie majowym albo innym, dłuższym, który nam się zdarza z okazji choćby Święta Bożego Ciała – pomyślimy: lećmy do Aten! Bilety lotnicze kupione, ubezpieczenie również i … powstaje pytanie: dokąd tam, skoro mamy na wszystko, łącznie z podróżą, powiedzmy, raptem cztery dni.
Wszystko, jak to zazwyczaj bywa, uzależnione jest od środków, którymi dysponujemy i które możemy na taki nasz weekend przeznaczyć.
Jak to z tymi lokalnymi lotami na terenie Grecji jest?
Na płycie lotniska w Sparcie pod Atenami [fot. betaki.pl ]
Warto mieć na uwadze fakt, że lokalne linie lotnicze dość często mają w swojej ofercie fantastyczne promocje i za całkiem małe pieniądze (czasem cena biletu lotniczego bywa niższa niż tego na prom, a oszczędność czasu? Kolosalna!) możemy ruszyć z ateńskiego lotniska na dowolnie wybraną wyspę: loty na wyspy nigdy nie trwają długo, a przy weekendowych wyjazdach ma to oczywiście podstawowe znaczenie. Jeśli trafimy na taką promocję – w zasadzie wszystkie wyspy, na które można dolecieć (ale i na przykład miasto Saloniki również) stoją przed nami otworem i tylko wybierać: która?!
A jeśli płynąć promem?
Promy na greckich wodach [fot. betaki.pl ]
Niestety, może nam się nie udać znalezienie lokalnego połączenia lotniczego w korzystnej cenie i wówczas, jeśli myślimy o wyspach – pozostają promy. Przy tej wersji ilość wysp mamy już ograniczoną z uwagi na czas, który potrzebny jest do odbycia rejsu: wydaje się, że nikt nie będzie chętny do płynięcia przez kilkanaście godzin na wyspę (w jedną stronę) w czasie takiego weekendu. Starać się będziemy nie tracić tego czasu jedynie na podróż i wykorzystać go raczej na posmakowanie wyspy.
Porty, które mamy do rozważenia, a do których dojazd z lotniska nie sprawi nam żadnego kłopotu – są dwa: Pireus [gr.: Πειραιάς] oraz Rafina [gr.: Ραφήνα]. Można ewentualnie rozważyć dojazd i do portu w Lavrion, ale stąd wybór rejsów znacznie mniejszy (ale cykladzkie wyspy Kea/Tzia czy Kithnos moga być kuszące z uwagi na niewielki dystans)
Jak to jest na tych greckich promach?
Bardzo lubię pływać promami po greckich wodach: najbardziej lubię te zwykłe, gdzie można w przypadku ładnej pogody stać czy siedzieć na górnym pokładzie przyglądając się wszystkiemu temu, co dokoła: skałom, bezkresowi morza czy też patrzeć jak fale rozbryzgują się o burty statku.
Na otwartych pokładach promów [fot. betaki.pl ]
Porty mijanych wysp, do których zawijają promy, z górnego pokładu wyglądają niezwykle pięknie – to zupełnie inny widok niż z poziomu ziemi i nie dziwi, że przy wpływaniu do portów sporo ludzi przybywa na górny pokład z aparatem fotograficznym w dłoniach. Inaczej wygląda to w szybkich super jets’ach: tu nie ma możliwości wyjścia poza kabinę, w której cały rejs spędzamy. Są jeszcze i inne rodzaje promów: trochę szybsze od tych zwykłych, gdzie w czasie postoju w porcie wolno wyjść na kilka minut na otwarty pokład.
Super Jet [fot. betaki.pl ]
Miejsca są numerowane i ten numer wpisany jest do biletu, ale przy zwykłych promach nie spotkałam się nigdy z kontrolą – w super jets’ach kontrole zdarzają się dość często zwłaszcza, że tu pasażerów zazwyczaj jest sporo i jak zauważyłam większość siada w swoim fotelu, aby uniknąć późniejszych nieporozumień. Płynąc zwykłym promem wygodnie jest zająć miejsce w barze, co praktykuje duża część pasażerów okupując stoliki przez cały rejs zwłaszcza, że znajdujące się tu fotele i sofy czasami są zupełnie wygodne.
Na pokładzie dużych, zwykłych promów [fot. betaki.pl ]
Znacznie więcej o tym, jak to na pokładach greckich promów jest, kiedy przybyć do portu, jak kupić bilety i co zrobić z bagażem – można poczytać tutaj: Promy na greckich wodach: jak to na tych promach jest?
Spróbujmy popłynąć z portu w Rafinie na Cyklady.
Port w Rafinie [fot. betaki.pl ]
Rafina [gr.: Ραφήνα] to niewielkie portowe miasteczko, które bardzo lubią mieszkańcy Aten. Znajduje się tu sporo przyzwoitych tawern, w których serwowane są różnorodne ryby i owoce morza, stąd stoliki wieczorami, szczególnie w weekendy, zapełniają się dość szybko gośćmi. Grecy lubią tu przyjeżdżać, bo miasteczko ma swój urok: można tu pospacerować przyglądając się życiu portowemu, można również spędzić czas na plaży. Grecy z Aten przyjeżdżają tu najczęściej oczywiście samochodami: w weekendowe wieczory trudno znaleźć tu miejsce do zaparkowania auta, a w miasteczku tworzą się gigantyczne korki. Wracając do Aten, szczególnie w letnie weekendy, również należy liczyć się z korkami. Z centrum Aten [Platija Egiptou] , gdybyśmy kiedyś sobie tego życzyli, przywiezie nas tu również publiczny autobus KTEL – on nas również odbierze, kiedy prom z wyspy przypłynie.
Z lotniska do portu w Rafinie przywiezie nas również publiczny autobus KTEL, który rozpoczyna bieg tuż przy lotnisku [pomarańczowy kolor, z napisem na przedniej szybie: Rafina / Ραφήνα] . Podróż nasza do portu w Rafinie trwać będzie około 40 minut, ale uwaga: autobusy te nie są całodobowe i rozpoczynają pracę od godziny 6-tej rano, ale to do sprawdzenia każdorazowo (innymi słowy, jeśli przelecimy do Aten w środku nocy, musimy liczyć się z faktem przymusowego kilkugodzinnego pobytu na lotnisku – nie jest to straszne, sama nie raz praktykowałam, ale zwracam na to uwagę).
Autobus KTEL [zdjęcie ze strony athensguide .com]
I kiedy znajdziemy się już w porcie – o ile wcześniej tego nie zrobiliśmy: podejmujemy decyzję, na którą wyspę płyniemy. Część osób zdecyduje w ostatniej chwili, ale tu zawsze istnieje ryzyko, że nie znajdziemy dogodnego promu lub też, że z uwagi na lokalne święto na którejś z wysp – nawet zabraknie dla nas biletów na prom. Większość podróżujących zapewne nie zostawi wszystkiego na ostatnią chwilę i już wcześniej wszystko sobie zaplanuje kupując nawet bilety – tym osobom pozostanie w Rafinie oczekiwanie już tylko na możliwość wejścia na pokład właściwego promu.
Jeśli wybierzemy wyspę Andros …
Zdjęcie ze strony: greece-map.net
Andros [gr.: Ανδρός] to najbardziej na północ wysunięta wyspa należąca do archipelagu Cyklady. Wyspa wcale nie taka mała i nie oczekujmy, że w czasie weekendu całą ją zobaczymy i pokonamy wszelkie górskie ścieżki, z których Andros słynie. W ramach weekendu raczej nie będziemy się pewnie wędrówką po górach zajmować, chociaż zakazu nie ma.
Rejs na wyspę Andros zwykłym promem potrwa dwie godziny – dopłyniemy do portu Gavrion, który może się podobać bądź nie: mnie jakoś nie ujął szczególnie. Korzystając z oczekującego na nasz prom autobusu KTEL (komunikacja na wyspach przeważnie jest bardzo dobrze skorelowana z przypływającymi promami) – od razu możemy pojechać do miasta Andros (Chora) albo wysiąść po drodze w Batsi, które, położone nad zatoką, cieszy się wielkim powodzeniem wśród turystów i jak dla mnie panuje tam zawsze wakacyjna atmosfera.
Miasto Andros zaś (zwane często Chorą) jest miastem, które określam jako dostojne. Znajduje się tu wiele pięknych (właśnie: eleganckich i dostojnych) domów zamożnych mieszkańców wyspy, ale i letnich rezydencji mieszkańców Aten. Podobać się może starsza część miasta, Kastro, która jest mniej dostojna, a przez to jak dla mnie bardziej wyspiarska i bardziej przyjazna duszy.
W mieście Andros (Chora) na wyspie Andros [fot. betaki.pl ]
O tym, jak postrzegam i jak odebrałam miasto Andros w 2009 roku – można poczytać tutaj: kwiecień/maj 2009: 3-dniowy weekend (Andros, Ateny).
Myślę, że w ramach trzy- czy czterodniowego weekendu (w tym podróż) niewiele uda nam się zobaczyć (chyba, że na miejscu wynajmiemy auto – wtedy możliwości większe), ale czas można spędzić jedynie w Chorze albo w Batsi, dzięki czemu będziemy mieli okazję i czas, aby skupić się na samym posmakowaniu wyspy oraz poznaniu jej charakteru, choć ten oczywiście będzie inny w mieście aniżeli w wioskach. Tu wszystko zależy trochę też i od tego, jakie mamy oczekiwania i jakie przyjemności z danych zachowań czerpiemy: równie dobrze może sprawić nam wielką przyjemność spacerowanie jedynie po mieście, z ciągłym czuciem tuż obok Morza Egejskiego, z przysiadywaniem w kafeteriach, których tu bez liku. A może przyjemnością tą będzie spędzenie w samochodzie kilku czy kilkunastu godzin z podziwianiem otaczającego nas krajobrazu – tu reguł nie ma absolutnie żadnych.
Jeśli wybierzemy wyspę Tinos …
Zdjęcie ze strony: greece-map.net
Wyspa Tinos [gr.: Τήνος] jest drugą wyspą w archipelagu Cyklady patrząc od północnej strony: od Andros oddziela ją niewielki, ale bardzo wietrzny przesmyk. Z uwagi jednak na usytuowanie portów – rejs zwykłym promem potrwa prawie dwukrotnie dłużej [od trzech i pół godziny do czterech godzin].
Wyspa Tinos jest wyspą zdominowaną przez religię, a to za sprawą dużego kościoła Panagia Evangelistria z XIX wieku ze słynną cudowną ikoną, która – wg wierzeń Greków – słynie ze swych uzdrowieńczych mocy.
Cudowna ikona w kościele Panagia Evangelistria [fot. betaki.pl ]
Z tego powodu i dla tej ikony na wyspę przez cały rok zmierzają rzesze pielgrzymów, by podziękować za cudowne uzdrowienie bądź też dopiero o nie prosić. Spacerując po mieście Tinos będziemy świadkami niezwykłych pielgrzymek: niektórzy pątnicy idą do kościoła na kolanach.
Miasto Tinos widziane z pokładu promu [fot. betaki.pl ]
Przypływając na tak krótki czas zatrzymamy się pewnie w mieście Tinos, które mnie nie zachwyca: większość pięknych neoklasycystycznych domów została zburzona (i tylko w głębi zachowały się niewielkie fragmenty zabudowy pochodzącej z XIX wieku). Będziemy mogli w nim pozostać odwiedzając oczywiście kościół z cudowną ikoną (uwaga: czasem trzeba odstać w długiej kolejce), spacerując wąskimi uliczkami czy zaglądając na plaże, w tym nieodległą Kionia, w pobliżu której znajdują się ruiny świątyni Posejdona i Amfitryty, odkryte ponad 100 lat temu. Skorzystanie z lokalnej komunikacji KTEL lub też wynajęcie samochodu da nam komfort podjechania do miejsca, z którego wejdziemy na skałę Exobourgo, na sam jej szczyt, aż pod betonowy krzyż: z tego miejsca będziemy mieli okazję podziwiać nierzadko ujmujące i zapierające dech w piersiach wspaniałe krajobrazy. Exobourgo to pozostałości starożytnego miasta Tinos. Sporo tu starych murów, fragment zamku i innych budowli. Wynajmując samochód możemy obejrzeć kilka wiosek, a wioski wyspy Tinos zapisały się w mojej pamięci bardzo, ale to bardzo miło: mają w sobie coś urokliwego i to nie tylko te, w których wpadłam w zachwyt jak Kardiani, Tripotamos, Volax, gdzie w niewielkich warsztacikach można przyglądać się, jak miejscowi wyplatają koszyki czy Pirgos (ośrodek kamieniołomów: tu wydobywa się marmur), w której znajduje się szkoła przyszłych rzeźbiarzy – ale i wiele z pozostałych również. Jednak tym, co najbardziej spodobać się może na wyspie Tinos są gołębniki w ilości tak dużej, że (może jedynie poza wyspą Sifnos) już nigdzie, na żadnej z greckich wysp tylu gołębników spotkać nie można. Niektóre są zupełnie zwyczajne, ale niektóre zachwycają swym pięknem.
Gołębniki z wyspy Tinos [fot. betaki.pl]
Wyspę Tinos, jej wioski oraz wrażenia, jakie na mnie wywarły szczegółowo opisałam przy okazji mojej relacji z podróży, która miała miejsce we wrześniu 2003 roku: Tinos, Mykonos, Delos, Ateny.
A jeśli na wyspę Mykonos … ?
Zdjęcie ze strony: greece-map.net
Mykonos [gr.: Μύκονος] to kolejna wyspa na tej trasie promowej. To wyspa znana wielu: jest bardzo, bardzo popularna, szczególnie wśród osób młodych. Przyjęło się uważać, że wyspę tę upodobali sobie greccy celebryci, którzy tu spędzają swój czas wolny, stąd też nierzadko można tu spotkać osoby popularne w mediach. Życie tętni tu do późnych godzin nocnych (albo wczesnych porannych). Poza sezonem turystycznym wyspa nie jest aż tak „atakowana” i atmosfera jest tam nawet przyjemna.
Z Rafiny rejs na wyspę Mykonos zwykłym promem trwa od 4 godzin 40 minut do pięciu godzin i kończy się w nowym porcie oddalonym od miasta o około dwa kilometry (do miasta jeździ oczywiście autobus).
Miasto Mykonos [fot. betaki.pl 2010 i 2013]
Zatrzymamy się z pewnością w mieście, które może się podobać. Warto po nim pospacerować nie czując presji czasu: to labirynt wąskich, urokliwych uliczek, w którym można się zagubić i warto sobie na to pozwolić. Domki tu specyficzne: to niewielkie kostki, zazwyczaj jednopiętrowe, często połączone ze sobą, z balustradami przy schodach i balkonach w kolorach brązowym, zielonym, niebieskim, czasem żółtym i czerwonym, ale ta różnorodność kolorów nie męczy. Dużo tu sklepów i sklepików z wszelkiej maści upominkami, sporo galerii z pięknymi wyrobami, w tym biżuteryjnymi, równie dużo prześlicznych kościółków oraz kafeterii i tawern, w tym w rejonie chyba najbardziej tu popularnym, zwanym Małą Wenecją, z wyższymi niż gdzie indziej cenami, w pełni rekompensowanymi jednak wyjątkowym widokiem na stare, zabytkowe wiatraki oraz morze. W mieście znajdują się niewielkie plaże, a dobrze kursujące po wyspie autobusy dowiozą nas na inne plaże, w tym chyba najlepiej zagospodarowaną i bardzo popularną Platys Gialos czy też Ormos. Dla wielbicieli bardziej kameralnych miejsc znajdą się inne, malutkie plaże, ot, jak choćby pełna uroku Agios Ioannis (w niezagospodarowanej części przy kościółku) czy też plaża Kapari.
Kameralne plaże (od lewej): Agios Ioannis i Kapari [fot. betaki.pl ]
Z wyspy Mykonos (stanowisko przy starym porcie) pływają statki na nieodległą, niezamieszkałą wyspę Delos [gr.:Δήλος], która jest jednym wielkim stanowiskiem archeologicznym, wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To fascynujące i niezwykłe miejsce. Obejrzenie wyspy Delos (powierzchnia 3,6 km²) z wejściem na jej najwyższy szczyt, Kynthos (łagodne podejście), skąd rozciąga się widok na rozłożone wokół Cyklady tworzące okrąg (z greckiego: kyklos), wymaga całego dnia, stąd też nie jestem pewna czy w ramach takiego weekendu ma to sens: to już kwestia indywidualnej oceny. Na pewno warto to jednak rozważyć.
Na wyspę Mykonos zaglądałam kilkakrotnie (w latach 2003, 2010, 2011, 2012, 2013, 2014) spędzając tam po kilka dni. Z opisem jednej podróży do dziś zalegam, o pozostałych można poczytać tutaj:
- sierpień/wrzesień 2014: Milos, Sifnos, Mykonos, Ateny
- wrzesień 2012: Folegandros, Sikinos, Amorgos, Mykonos, Ateny
- sierpień/wrzesień 2011: Amorgos, Schinoussa, Donoussa, Mykonos, Hydra, Ateny
- sierpień/wrzesień 2010: Mykonos, Sikinos, Anafi, Folegandros, Ateny
- wrzesień 2003: Tinos, Mykonos, Delos, Ateny
Rejsy na inne Cyklady z portu w Rafinie.
Z Rafiny znajdziemy także rejsy na inne Cyklady, ale to już rejsy długie. Możemy oczywiście zdecydować się na szybko pływające super jets’y, ale rozwiązanie to jest już dużo bardziej kosztowne. Rejs takim super jet’em na wyspę Paros trwa nieco ponad 3 godziny, a na Naxos – blisko 4 godziny: na te wyspy nigdy nie płynęłam z Rafiny wybierając zawsze port w Pireusie.
A może wcale nie Cyklady a wyspa Evia (Eubea) z portu w Rafinie?
Zdjęcie ze strony: tripadvisor.in
Evia (Eubea) [gr.: Εύβοια] to druga co do wielkości grecka wyspa i w czasie przedłużonego weekendu jesteśmy w stanie obejrzeć jej niewielki fragment. Z Rafiny zwykły prom płynie raptem godzinę: po tym czasie znajdziemy się w niewielkim porcie Marmari. Uwzględniając wielkość wyspy i położenie portu, do którego wpłyniemy – powinniśmy wybrać ten obszar wyspy, który chcemy w tak krótkim czasie obejrzeć. Dobrym rozwiązaniem wydaje się być obranie terenu wokół miasteczka Karystos, do którego z Marmari nie jest daleko i obejrzenie, po wynajęciu samochodu oczywiście, południowo-wschodniego krańca wyspy. Prom nasz przepływał będzie obok grupy niewielkich, malowniczych wysepek: to archipelag Petaloi – grupa trzynastu mniejszych i większych, raczej niezamieszkałych wysp i wysepek pokrytych zielenią. Warto na nie zwrócić uwagę: będzie je również widać z drogi, która wyprowadzi nas z Marmari w kierunku Karystos. Warto również przystanąć przy którymś z mijanych drakospito – to smocze domy, których wiele w tutejszych górach, w tym w okolicach góry Ochi.
Wyspa Evia (Eubea) widziana z drogi prowadzącej do Karystos [fot. betaki.pl ]
Miasteczko Karystos może nam się spodobać: ładne tu nabrzeże z wieloma kafeteriami, barami i tawernami, ciekawy port jachtowy z fortecą Bourtzi, oświetlaną kiedy się ściemni, a i dwie plaże można tu znaleźć. Nad miasteczkiem góruje Kokkinokastro – wielka twierdza widoczna również z miasteczka, w tym nocą, kiedy jest oświetlona. Warto wejść na sam szczyt, bo widoki stamtąd na tę, zieloną część wyspy oraz na morze, niezwykle piękne, a potężne i miejscami dobrze zachowane mury twierdzy robią wielkie wrażenie. Jeśli wystarczy nam czasu możemy wybrać się do wioski Potami, do której prowadzą z Karystos dwie drogi: asfaltowa przez wioski Metochi, Platanistos i Panochori oraz szutrowa przez miejsce zwane Bouros, tuż nad morzem. Może się ona nam spodobać, bo trasa to widokowo piękna.
Kokkinokastro widziane z dołu i wśród jego murów [fot. betaki.pl ]
O tej części wyspy Evia (Eubea) widzianej przeze mnie początkiem lipca 2010 roku szerzej można poczytać tutaj: lipiec 2010: Evia (Eubea), Ateny.
A jeśli wybierzemy port w Pireusie?
Główny port w Pireusie z dwunastoma bramkami [zdjęcie ze strony: cruisemapper .com]
W jaki sposób dojechać do portu w Pireusie z lotniska?
Z lotniska do portu w Pireusie dowiezie nas bezpośredni autobus ekspresowy odjeżdżający tuż sprzed budynku lotniska, oznaczony numerem X96 (bilet do kupienia w sąsiadującej z przystankiem budce). Jest to autobus całodobowy i dość sprawnie jedzie do Pireusu, albowiem nie wjeżdża do centrum Aten, stąd częste w Atenach korki w zasadzie go nie dotyczą.
Zdjęcie ze strony athenswalkingtours.gr
W przypadku wylądowania w nocy i promu o godzinie porannej – lepiej wolny czas przeczekać na lotnisku, które jest dobrze zorganizowane i bezpieczne, aniżeli nocą jechać do Pireusu: tu zdążymy dojechać, kiedy przyjdzie ku temu pora.
Innym rozwiązaniem jest skorzystanie z metra , które, co podkreślam, nie jeździ przez całą dobę. Od niedawna niebieska linia metra jeździ spod lotniska do samego portu w Pireusie.
A w Pireusie…?
Port w Pireusie jest ogromny: należy ustalić , z której bramki odpływa nasz prom i do niej się udać. Pamiętajmy, że po wewnętrznej części portu jeździ bezpłatny autobus, który rozwozi pasażerów do poszczególnych bramek [gate]. Nie sposób obejść z bagażem całego portu: to całkiem spore odległości i należy mieć to na uwadze. Bramki są według mnie dobrze oznaczone, informacje na wyświetlaczach – wystarczające, a i odpływające promy dobrze opisane.
Na którą wyspę popłynąć z portu w Pireusie?
Wybór mamy tu wielki i tylko od nas zależy, którą wyspę wybierzemy. Zasady obowiązują te same, o których wspominałam wcześniej: przy nieco przedłużonym weekendowym wyjeździe nie ma specjalnie sensu wybierać wielogodzinnego rejsu na wyspy z archipelagu Dodekanez, ale to nasz wybór co do tego, gdzie wolimy spędzić ten czas: na wyspie czy na pokładzie promu. Zwykły prom (Blue Star Ferries) z Pireusu na wyspę Santorini dowiezie nas przeciętnie w ciągu ośmiu godzin, podobnie długie (i jeszcze dłuższe) są rejsy na wyspy Folegandros, Ios czy Sikinos, nieco krótsze – na Milos. Prom linii Zante będzie potrzebował aż jedenastu godzin na dopłynięcie do wyspy Santorini, bo po drodze zawijał będzie do portów wielu innych wysp, stąd na trasę rejsu należy również zwracać uwagę. Nieco ponad trzech godzin będziemy potrzebować, aby dopłynąć na wyspę Kithnos, około czterech na przemieszczenie się na inne Cyklady: Syros bądź Paros, średnio pięciu – sześciu (w zależności od wyspy i linii), aby dotrzeć na Mykonos, Naxos, Serifos bądź Sifnos, a dla rejsu na Kretę (Chania czy Heraklion) zwykły prom potrzebował będzie około 9 godzin.
Wyspy Zatoki Sarońskiej i Cyklady [zdjęcie ze strony: greece-charters .com]
Należy wziąć pod uwagę również i to, że większość promów pływających na Cyklady odpływa z portu Pireus wcześnie rano (okolice godziny siódmej), a potem popołudniem: około godziny siedemnastej – i rzadko zdarzają się tu inne rejsy. Rejsy na Kretę są często rejsami nocnymi (wypłynięcie z Pireusu około godziny 21).
Alternatywą są oczywiście super jets’y, ale, o czym już wspominałam, wiąże się to z wyższym wydatkiem, choć oszczędność czasu jest czasem spora (przykładowo: aby dotrzeć na wyspę Naxos – super jet wypływający z Pireusu potrzebuje trzech i pół godziny, a na Santorini – niecałych pięciu godzin).
Ach te kuszące Cyklady: gdyby zdecydować się na rejs z Pireusu na wyspę Syros …
Zdjęcie ze strony: hellas-guide .com
Aby dopłynąć na wyspę Syros [gr.: Σύρος] zwykłym promem potrzebujemy niecałych czterech godzin, a port w mieście Ermoupolis na wyspie Syros będzie pierwszym portem, do którego zawinie nasz prom. Miasto Ermoupolis z górującymi nad nim dwoma wzgórzami: katolickim Ano Syros i ortodoksyjnym Vrondado – jest stolicą wszystkich Cyklad i jak dla mnie należy do miast z rodzaju dostojnych, podobnie jak miasto na wyspie Andros.
Miasto Ermoupolis na wyspie Syros widziane z pokładu promu [fot. betaki.pl ]
Ermoupolis oczywiście może się podobać: w dolnej części miasta zobaczymy wiele pięknych budynków z czasów, kiedy miasto [w XIX wieku] było głównym portem w Grecji, znajdziemy tu również teatr Apollo, który jest kopią mediolańskiej La Scali i w którym odbywają się liczne przedstawienia, w tym w ramach festiwali, które organizowane są na wyspie Syros. Wchodząc na którekolwiek ze wzgórz – ujrzymy wspaniały widok na dolne miasto, port i morze. Katolickie Ano Syros ze znajdującą się na szczycie katedrą św. Jerzego pokaże nam wiele swoich malutkich kościółków, piękne, niewielkie białe domki i wąziutkie, pełne schodków i tunelików uliczki, a na wzgórzu sąsiednim, Vrondado, z dzielnicą ortodoksyjną i z kościołem Anastasi – odnajdziemy zupełnie inną atmosferę.
Ano Syros na wyspie Syros [fot. betakipl ]
Autobusem bądź wynajętym autem możemy udać się do którejś z rybackich wiosek, w których znajdziemy również plaże. Te zagospodarowane, często z niezłymi tawernami, jak najbliższa miastu Kini, czy nieco dalsze Finikas bądź Mega Gialos znajdują się w południowej części wyspy. Północna część Syros, w pobliżu zatok ładna widokowo, wymaga już wyłącznie samochodu: na piesze wędrówki w tak krótkim czasie raczej nie będziemy mogli sobie pozwolić. Wiosek tam tylko kilka, a plaże niezagospodarowane i niektóre trudno dostępne.
Plaże wyspy Syros (od lewej): Kini i Mega Gialos [fot. betaki.pl ]
Szerzej o wyspie Syros widzianej moimi oczami można poczytać tutaj (2009): sierpień/wrzesień 2009: Syros, Paros, Folegandros, Ateny, ale warto również zajrzeć tu: Kilka słów o wyspie Syros [gr.: Σύρος], bo można poczytać o między innymi plażach wyspy Syros w opowieści mojego znajomego z tej wyspy właśnie.
A gdyby popłynąć z Pireusu na wyspę Paros …
Zdjęcie ze strony: greece-map.net
Paros [gr.: Πάρος] jest popularną grecką wyspą, na którą mieszkańcy Aten chętnie pływają choćby tylko na weekend, Zwykły prom potrzebuje nieco tylko ponad czterech godzin na to, aby dotrzeć z Pireusu do jej portu. W porcie tym z pewnością się zatrzymamy przypływając na tak krótki okres czasu: to Paroikia, spore miasto (ale o charakterze urokliwego miasteczka, a nie wielkiego miasta), które może się podobać. Tutejsza Starówka zachwyci wielu, bo mimo czasem tłumów turystów – zachowuje swój miły klimat: plątanina wąskich, małych uliczek, wypełnionych sklepikami, barami i kafeteriami spowoduje, że zagubimy się tu pewnie nie tylko raz.
Spacerując po Starówce w stolicy wyspy Paros [fot. betaki.pl]
W najwyższej części miasta, w Kastro, w czasie sjesty uderzy w nas błoga cisza: warto tu przystanąć przy ciekawym, z arkadami, kościółku Agios Konstantinos i Agia Eleni oraz popatrzeć stąd na port. Na terenie całej Starówki znajdziemy sporo kościółków, bardziej spostrzegawczy zauważą z pewnością stare fontanny, a wszyscy będą chcieli zajrzeć do dużego kościoła, Ekatontapiliani, w którym podobno znajduje się 99 drzwi i okien, a według legendy: kiedy odnajdzie się setne okno – Konstantynopol powróci do Grecji. Kościół ten według niektórych źródeł uważany jest za najstarszy w Grecji (VI w.n.e.) nieprzerwanie czynny kościół i jest olbrzymi: tworzą go trzy połączone ze sobą budynki. Można tu również znaleźć odcisk stopy Agii Theoktisti – patronki wyspy Paros: podobno dotknięcie tego miejsca własną stopą gwarantuje powodzenie. W mieście znajdują się również plaże, a jeśli czasu nam wystarczy możemy udać się i do innych ciekawych miejscowości na wyspie: jedną z nich jest popularna Naussa, port rybacki na północy wyspy z miejscami tylko ładną zabudową i wieloma rybnymi tawernami. Inna, kiedyś interesująca wioska nadmorska, Piso Livadi na wschodnim wybrzeżu wyspy, utraciła już swój charakter na skutek zdominowania jej przez masową turystykę, ale okoliczne piaszczyste plaże warte są odwiedzenia, podobnie jak usytuowana najwyżej na wyspie wioska Lefkes z gęstą, starą zabudową i ładnymi widokami.
Plaże wyspy Paros (od lewej): Kolymbithres i Piso Livadi [fot. betaki.pl]
Czasu na odwiedzenie pobliskiej wyspy Antiparos [gr:. Αντίπαρος] (przy głównym porcie w stolicy wyspy Paros znajduje się stanowisko, z którego kilka razy dziennie odpływa mały statek – kaiki) pewnie nam nie wystarczy, a szkoda, bo tutejsza główna wioska z ładnym kastro może się podobać, a i niezbyt odległa od wioski (jeździ autobus) jaskinia kusi swym urokiem. Wyprawa na Antiparos wymaga według mnie jednak całego dnia i należy to w planach uwzględnić.
Na wyspę Paros zaglądałam wielokrotnie: to spory port, stąd często właśnie tam zmieniałam swoje promy przemieszczając się na inne wyspy i w czasie takiej zmiany pozostawałam w mieście. Dwukrotnie spędzałam tam wakacje: w 2006 roku oraz w 2009 i na stronie można o wyspie poczytać:
- sierpień/wrzesień 2009: Syros, Paros, Folegandros, Ateny
- sierpień/wrzesień 2006: Paros, Iraklia, Koufonissi, Antiparos, Astipalaia, Naxos, Ateny
A może z Pireusu popłynąć na wyspę Kithnos …
Zdjęcie ze strony: travel-greece.org
Zwykłym promem dopłyniemy z Pireusu na wyspę Kithnos [gr.: Κύθνος] w czasie nieco ponad trzech godzin. Nie byłam nigdy na tej wyspie, bo mnie do siebie nie wzywała, a ponieważ konkurencja wśród greckich wysp jest olbrzymia – wybór zawsze padał na wyspy inne. Nigdy nie czytałam o niej czegoś na tyle ciekawego, aby zapragnąć się na niej znaleźć, ale wiem, że wyspa jest dość popularna wśród żeglarzy, którzy do jej zatoczek zaglądają dość chętnie. Wśród turystów zagranicznych znana jest mniej – pewnie większość myśli podobnie jak ja: jest tyle innych, ciekawszych wysp od Kithnos i je, a nie Kithnos, wybiera. Jednak z dostępnych materiałów jak przewodniki czy internet wynika, że wyspa posiada ładne plaże, przy czym spora ich ilość dostępna jest tylko od strony morza, podobnie zresztą jak dość liczne groty.
W Chorze, odległej od portu Merichas o około 6 kilometrów znajdziemy niczym niewyróżniające się typowe dla Cyklad białe domy z płaskimi dachami, dwa warte obejrzenia kościoły: Agios Savvas z początków XVII wieku i najstarszy, Agia Triada oraz tak wąskie niektóre uliczki, że niedostępne są dla aut. Innym ośrodkiem, w którym skupili się miejscowi jest Loutra z leczniczymi źródłami, a głównym ośrodkiem turystycznym jest port, Merichas, z jego najciekawszym zabytkiem, kościołem Panagia Flambouriani. Jest tylko jedno miejsce na wyspie Kithnos, którego zdjęcie robi na mnie wielkie wrażenie: jest nim plaża Kolona
[zdjęcie ze strony: all4yachting .com]
A gdyby, rezygnując z Cyklad, wybrać z Pireusu rejs na którąś z wysp Zatoki Sarońskiej? Na przykład na wyspę Hydra? Albo Poros? A może wyspę Egina czy Angistri ?
Wyspy Zatoki Sarońskiej [zdjęcie ze strony: pinterest .com]
Na trzy wyspy Zatoki Sarońskiej: Hydra – Poros – Egina można wybrać się nawet w ramach zorganizowanej jednodniowej wycieczki statkiem, który wcześnie rano odpływa z Pireusu. Wycieczkę taką można kupić w którymś z licznych biur podróży w Atenach czy w Pireusie, ale trzeba o to zadbać z pewnością nieco wcześniej. Decydując się na zorganizowana wycieczkę – warto rozejrzeć się w programach, bo może znajdzie się i taka, która dodatkowo ma i wyspę Spetses?
Na poszczególne wyspy Zatoki Sarońskiej bez problemu możemy wybrać się indywidualnie.
Wyspa Hydra [gr.: Υδρα]
Zdjęcie ze strony: travel-greece.org
Wyspa Hydra jest dla mnie najatrakcyjniejszą spośród wysp Zatoki Sarońskiej i doskonale nadaje się na krótki wypad. Więcej: jest dla mnie wyspą weekendową właśnie, jak nazywam, a nie wakacyjną, stąd zawsze poprę pomysł spędzenia na niej 2-3 dni. Nie ukrywam, że nie widziałam na Hydrze zwykłego promu i śmiem przypuszczać, że pływają tam tylko super jetsy (rejs trwa około 2 godzin), co od razu podnosi koszt naszej wycieczki, chyba, że jakimś cudem zdarzy nam się znaleźć jednak tańszy środek pływający.
Na wyspie panuje specyficzna atmosfera, ale pewne jest to, że wyspa może się podobać. Cisza tam poraża, bo po wyspie nie jeżdżą pojazdy spalinowe, stąd po przybyciu z hałaśliwych Aten – można być zaskoczonym. Od razu w porcie dostrzeżemy osiołki i muły – przy ich pomocy można poruszać się po wyspie, na której nawet sieć dróg nie jest rozwinięta, bo nie ma ku temu powodu.
Życie na Hydrze toczy się w mieście z ładnym portem, który zachwyca już z pokładu statku. Dużo w nim tawern, kafeterii i barów wciąż obleganych przez turystów. Domy tu ładne: zachowana XIX-wieczna (i wcześniejsza) zabudowa stwarza wrażenie zadbanej. Im wyżej tym budynki w gorszym stanie technicznym, ale również mogą się spodobać. Im wyżej, tym również spokojniej, ciszej: nie wszyscy wchodzą przecież na górę. I te widoki z góry na port: to koniecznie trzeba zobaczyć!
Miasto Hydra widziane z dwóch różnych stron [fot. betaki.pl ]
Wyspę Hydra w latach 60-tych upodobał sobie Leonard Cohen i to tak silnie, że aż kupił tam dom, którym dziś zarządzają dzieci artysty.
O związku Leonarda Cohena z wyspą Hydra, ale i o samej Hydrze można poczytać tutaj: „Wyspa Hydra, Cohen i ja”.
W niewielkiej odległości od portu znajdują się plaże, na które można dojść albo dopłynąć (w sezonie) kaiki. Być może można taką kaiki wynająć na dalszy rejs: wszak plaż na wyspie Hydra nie brakuje, ale tego nie sprawdzałam.
Wyspa Poros [gr.: Πόρος]
Zdjęcie ze strony: travel-greece.org
Poros jest wyspą, podobnie jak i wyspa Hydra, nieodległą od Aten, stąd rejs nie trwa długo. Podobnie jak i na wyspę Hydra, przypłynięcie tu zwykłym promem będzie dość trudne: na stronach internetowych (wybrane losowo daty) widzę w zasadzie wyłącznie „latające delfiny”, którymi rejs z Pireusu trwa około godziny.
Na wyspę Poros składają się tak naprawdę dwie wysp: Sferia z miastem Poros i znacznie większa Kalavria, które łączy most. Wyspa jest górzysta i bujnie porośnięta roślinnością, a z uwagi na dobrze rozwiniętą infrastrukturę – stała się czymś w rodzaju kurortu chętnie odwiedzanego przez rzesze turystów, ale i mieszkańców Aten.
Wyspa Poros widziana z Peloponezu w deszczowy dzień [fot. betaki.pl ]
Ładna zabudowa miasta Poros (neoklasycystyczne rezydencje) z wielką atrakcją, którą jest wieża zegarowa – zaprasza do pozostania tu na dłużej, co też większość turystów czyni spędzając tu czas czy to na spacerach długim i dobrze zagospodarowanym nabrzeżem czy na przesiadywaniu w licznych kafeteriach. Na wzgórze z wieżą zegarową można oczywiście wejść i jest to mocno kuszące: wszak widoki stamtąd zapierają dech. Miasto Poros od Peloponezu (Galatas) dzieli kanał o szerokości raptem 200 metrów, którą to odległość można pokonać lokalnymi i często pływającymi promami.
Wyspa Poros widziana z Peloponezu w deszczowy dzień [fot. betaki.pl ]
Wyspa Poros nie ma dobrej opinii jeśli myśleć o plażach, a najwyżej ceniona jest Kanali na wyspie Kalavria. Można tu również zobaczyć XVIII-wieczny monastyr Zoodohos Pigi oraz w drugiej części wyspy ruiny świątyni Posejdona z VI wieku pne.
Wyspa Egina [gr.: Αίγινα]
Zdjęcie ze strony: travel-greece.org
Słynąca z porastających ją w ogromnej ilości drzewek pistacjowych wyspa Egina położona jest również w niedalekiej odległości od Aten: tu już kilka razy dziennie dopływają zwykle promy, a rejs z Pireusu trwa raptem godzinę i piętnaście minut („latającym delfinem” – 40 minut).
Już sam niewielki, sprawiający wrażenie leniwego, port może w swej zwyczajności się spodobać, a w mieście Egina uwagę przyciąga jedyna ocalała kolumna świątyni Apollina. Spacer po mieście będącym pierwszą stolicą Grecji, w którym wiele dobrze zachowanych budynków z początków XIX wieku może nas zadowolić. W podmiejskiej dzielnicy Livadi można zobaczyć dom, w którym mieszkał grecki pisarz Nikos Kazantsakis pisząc tu swoją najsłynniejszą powieść „Grek Zorba”. Najważniejszym jednak celem stanięcia na wyspie Egina będzie obejrzenie doskonale zachowanej doryckiej świątyni Afai poświęconej kreteńskiej nimfie Afai czczonej tylko na Eginie, a kuszącym – zajrzenie do zniszczonego bizantyjskiego miasta Paleohora z IX wieku (pierwsza stolica wyspy).
Świątynia Afai [fot. betaki.pl ]
Będąc w Paleohorze można zajrzeć do pobliskiego klasztoru Agios Nektarios (tutejszy, niezbyt urodziwy, kościół uważany jest za największy w Grecji), a wszędzie rozglądać się szukając gajów pistacjowych: ilość drzewek pistacjowych sprawia miejscami niesamowite wrażenie, a z ich powodu wyspa zmaga się z niedostatkiem wody pitnej.
Gaj pistacjowy [fot. betaki.pl ]
Ładną wioską rybacką z zachwalaną plażą jest na wyspie Perdika (w południowo-zachodniej części), a najbardziej popularną miejscowością letniskową – Agia Marina (z portem promowym) na wschodnim wybrzeżu, z mocno zatłoczoną w sezonie plażą.
Wyspa Angistri [gr.: Αγκίστρι]
Zdjęcie ze strony: rosyslittlevillage .com
Raptem półgodzinny rejs dzieli wyspę Egina od wysepki Angistri, na którą dopłynąć można również i z Pireusu. Porośnięta lasami sosnowymi wysepka Angistri jest mała i nie cieszy się wielką popularnością wśród turystów, a życie nadal toczy się tu spokojnie. Nie ma tu zachwycających plaż (większość żwirkowe) ani przyciągających zazwyczaj turystów zabytków, ale sielska atmosfera w tutejszych miejscowościach, w tym w największych: Milos i Skala, zbudowanych w tradycyjnym stylu – może się spodobać. Wysepka zadowoli miłośników pieszych wędrówek, bo można tu znaleźć kilka dobrze oznakowanych szlaków, którymi, mając wokół ładne widoki, można wysepkę przemierzać na piechotę.
Plaże wysepki Angistri [fot. Bartosz Kuczborski ]
A może, będąc w Atenach – zostać w nich przez tych kilka dni dla nich samych?
Jest to również dobrze rozwiązanie. Ateny, miasto bogate w miejsca, w które warto zajrzeć, przyciągające co roku rzesze turystów, z plażami, na które można dojechać tramwajem, takie, w którym sezon turystyczny trwa tak naprawdę przez cały rok – samo w sobie jest kuszące mocno. Ateny weekendowe to temat na pewno do rozważenia, ale to również temat na zupełnie już inną opowieść.
Tekst i zdjęcia (o ile nie oznaczono inaczej): Beata Kuczborska / betaki.pl
.
.
Jeśli podobał Ci się ten wpis i chcesz wspomóc i wesprzeć moją działalność (będzie mi niezmiernie miło!), to możesz to zrobić tu, w postaci symbolicznej „kawy” dla Betaki. Z góry dziękuję!