Prezenty przywożone z Grecji
Jak to w latach 80-tych bywało?
Kiedy wyjechałam do Grecji po raz pierwszy (koniec lat osiemdziesiątych) i spacerowałam ateńskimi ulicami – nie mogłam oderwać nosa od szyb wystawowych. W Polsce mieliśmy wówczas problemy z kupieniem w zasadzie wszystkiego, a tam? W Atenach półki sklepowe uginały się od nadmiaru towarów! Szeroko otwartymi oczami patrzyłam wieczorami w ekran włączonego telewizora: reklamy papieru toaletowego w kolorach żółtym, niebieskim, różowym robiły na mnie wielkie wrażenie. Kiedy wchodziłam do dużego sklepu spożywczego i spoglądałam na półki – doznawałam zawrotu głowy.
– Nawet parówki w puszkach tu mają – wzdychałam. – I chleb krojony, pakowany w folię, i mleko w kartonach, które może stać i pół roku.
Patrzyłam na słodycze, na niezliczone rodzaje czekolad, batoników, wafelków, cukierków…
Patrzyłam na przyprawy, napoje w puszkach…
Patrzyłam na lady w stoisku z wędlinami: tyle tego wszystkiego tu było…
W części gospodarczej sklepu z kompletnym zachwytem brałam do rąk opakowania kolorowego papieru toaletowego, by mu się przyjrzeć z bliska: wyglądał rzeczywiście jak ten z filmów reklamowych, dotykałam plastikowych, kolorowych butelek z płynem do prania czy płukania ubrań, z płynem do mycia naczyń… Czasem otwierałam butelkę: ależ piękny zapach!
Nikt na mnie za to dotykanie czy za to oglądanie nie krzyczał. Czasem podchodziła jakaś uśmiechnięta pani z pytaniem: „May I help you?” .
– Nie, nie trzeba – odpowiadałam dodając w myślach: ja chcę tylko podotykać tego luksusu.
Przypominałam sobie sklepy w Warszawie – w żaden sposób nie dało się tego porównać i pamiętam, że było mi z tego powodu bardzo przykro.
Kiedy wchodziłam na Plakę – chciałam mieć wszystko, co widziałam w tutejszych sklepikach, bo wszystko wydawało mi się takie niezwykłe.
W tamtych latach prezentami, które najbardziej cieszyły były rzeczy do spożycia i wykorzystania praktycznego. Kiedy pracowało się w Atenach i oderwało od przelicznika drachm na dolary i dalej złotówki – Grecja nie była drogim krajem.
Lata mijały…
… i wszystko się zmieniało: i w Polsce, i w Grecji.
W naszych sklepach zaczynało robić się coraz bardziej kolorowo, a półki już nie straszyły pustkami. Coraz więcej nas zaczęło wyjeżdżać turystycznie do Grecji: ja również. Nadal nie było tam drogo: za czasów drachmy Grecja w ogóle nie jawiła mi się jako kraj drogi.
Z kupowaniem prezentów problemów nie miałam: w latach dziewięćdziesiątych kupowałam je w Atenach na Place albo Monastiraki, a na wyspach w równie turystycznych jak Plaka miejscach. Były to koszulki przeróżnego rodzaju, często z jakimś napisem typu „Greece” czy „Athens” albo poważniejszym jak myśl z grobu Nikosa Kazantzakisa w Heraklionie, które zresztą do dziś przecież można kupić w sklepach w Grecji.
Przywoziłam bliskim małe talerzyki (granatowe albo czarne) ze złotymi zdobieniami, alabastrowe figurki postaci mitologicznych… – od takich rzeczy nadal uginają się półki w greckich sklepach i sklepikach, szczególnie tych usytuowanych na turystycznych szlakach.
Zwoziłam w prezencie małe, gipsowe domki, z których i dla siebie uskładałam (jak mówi jeden z moich znajomych) całkiem niezłej wielkości Chorę.
– Budujesz tę Chorę i nie możesz tej budowy ukończyć – mawiał latami ze śmiechem.
Nie mogłam, bo gdzie się pojawiłam, tam zaraz dostrzegałam jakiś mały domek albo kościółek, którego nie miałam – i kupić przecież musiałam. I koniecznie musiał mieć napisane, z jakiego miejsca Grecji pochodzi!
Zwoziłam i dla siebie i dla bliskich różnorakie komboloi oraz ouzo, bo wydawało mi się takim sztandarowym dla Grecji alkoholem. Niestety, większość moich znajomych gardziła ouzo: smak anyżku budził często odrazę…
Zmieniały się czasy, upodobania i zapatrywania…
Zmieniałam się również i ja: dojrzewałam, jak określam.
Stopniowo zaczęłam interesować się zupełnie innymi rzeczami, które miały pełnić funkcje prezentów, w tym tych i dla siebie samej.
I doszłam do listy prezentów, która od lat jest niezmienna…
Lista jest dość szeroka, ukrywać nie będę, ale nie jest to tak, że zawsze wszystko, co się na niej znajduje, muszę kupić: ważne, że mam wybór! Staram się pamiętać o upodobaniach, gustach czy potrzebach moich bliskich przyszłych obdarowanych i wypatrzeć coś, co sprawi im radość, bo ich radość jest i moją radością.
Co zwożę dziś z Grecji w prezencie dla bliskich?
[kolejność przypadkowa]
Przyprawy i herbaty górskie
Nie wierzę, że istnieje osoba, która nie potrzebuje przypraw, a te w Grecji można nabyć w doskonałym gatunku: wybór ich jest znakomity. Na czas zimowy przydatna może być również herbata górska. Ponieważ prawie zawsze wracam do Polski z Aten – przyprawy i herbatę górską kupuję w moim ulubionym ateńskim sklepie „Bahar” przy ulicy Ewrypidou w starych Atenach (od ulicy Athinas). O sklepie tym i o jego bogatej ofercie można poczytać tutaj: sklep z przyprawami „Bahar”
I tak naprawdę w Atenach kupuję je tylko w tym sklepie, bo tak radzą miejscowi. Sklepów z przyprawami i herbatą górską jest w Atenach sporo, ale wolę postać w kolejce, by tu dokonać zakupów. Znajomi mieszkańcy Aten twierdzą, że dziś już nawet na laiki (lokalny bazarek) nie można mieć zaufania do sprzedawców jeśli myśleć o jakości przypraw.
Na wyspach oraz terenach poza miastem (o ile znamy się na przyprawach) wiele radości może sprawić samodzielne uzbieranie różnorakich przypraw: wszak tych w Grecji, rosnących dziko, doprawdy nie brakuje, ale uwaga na przepisy: na niektórych wyspach zbiór przypraw do własnego użytku może być limitowany.
Książki, płyty oraz filmy na dvd
Mam sporo znajomych, którzy podobnie jak ja interesują się szeroko ujętą kulturą grecką. W Polsce wcale nie tak łatwo jest kupić dvd z filmem greckim: w zasadzie ich nie ma. Sytuacja z płytami z muzyką grecką wygląda zresztą podobnie, a przecież Grecy produkują doskonałe filmy i nagrywają doskonałą muzykę! Dla konesera to, co widzimy w polskich sklepach to dramat, stąd idealnym prezentem jest to, co przywieziemy z Grecji właśnie, a wybór tam znakomity. Mam w Atenach swoje ulubione sklepiki i kiedy zanurzę się w półki – spędzam przy nich wiele godzin. W sklepikach tych znajdują się również książki: ależ ja tu cudeńka wynajduję! Płakać mi się czasem chce, bo nie wszystko mogę kupić z uwagi na ograniczenia w wadze bagażu lotniczego, a książki są najczęściej, szczególnie te piękne wydawnictwa albumowe, niestety bardzo ciężkie.
Obrusy i serwetki
Motywy oliwkowe i barwy oliwkowe silnie poruszają moją duszę…
Podoba mi się to, co można znaleźć w greckich sklepach i chętnie kupuję, ale pod warunkiem, że nie jest to produkt „made in China”, a autentyczne, miejscowe rękodzieło. Niestety, nie jestem specjalistą jeśli chodzi o ocenę autentyczności, stąd albo kupuję w zaufanych sklepach albo proszę o pomoc znajomych.
Biżuteria
Jeśli znamy gust i upodobania bliskich – biżuteria będzie doskonałym prezentem, bo jak Grecja długa i szeroka oferta greckich sklepów jest wyśmienita i potrafi zadowolić najbardziej wybrednych klientów. Biżuteria dostępna w sklepach w Grecji występuje w różnych rodzajach i gatunkach, prezentuje się skromnie bądź bardziej dekoracyjnie, wykonywana jest z użyciem wielu kruszców i przeróżnych kamieni, stąd każdy, ale to każdy coś tutaj znajdzie.
Komboloi, komboskini i oko proroka (gr: ματι/mati)
Komboloi to zawieszone na sznureczku koraliki (przypominające różaniec, ale niemające z nim nic wspólnego), tradycyjnie używane wyłącznie przez mężczyzn poprzez sprawne przekładanie ich między palcami dłoni, służące nie do końca wiadomo czemu, a wersje są różne: trochę dla przyjemności, trochę dla uspokojenia, trochę dla relaksu i masażu, a trochę dla podtrzymania tradycji, bo komboloi obecne są w Grecji od lat.
Komboskini to sznureczki zazwyczaj wełniane, z określoną ilością supełków i (często) z niewielkim krzyżykiem, przeznaczone do odliczania formuł modlitewnych.
Oko proroka (gr: ματι/mati) stało się na przestrzeni kilku ostatnich lat niezmiernie popularnym motywem w Grecji: ma chronić przed działaniem złych mocy i można je nabyć w różnej postaci w każdym ze sklepików z pamiątkami.
Oliwa
Nie mam wątpliwości, że oliwę wykorzysta w swej kuchni każdy obdarowany, a oliwa w Grecji jest przecież doskonała (ale i w Grecji należy patrzeć na rodzaj i miejsce nabycia). Nie przewieziemy oliwy samolotem w bagażu podręcznym (poza tą kupioną w sklepach na lotnisku, ale tu wybór znacznie skromniejszy), stąd zapakujmy ją starannie do bagażu głównego i zabezpieczmy tak, aby spokojnie podróż odbyła. Kiedyś gdzieś czytałam, że przewożenie oliwy i w bagażu głównym jest zabronione, ale nigdzie nie znalazłam oficjalnej informacji w tym temacie. Takich dylematów nie mają oczywiście ci, którzy podróżują autami czy autokarami.
Oliwę najlepiej oczywiście kupić od producenta: ta często będzie wysokiej jakości, choć opakowanie może być skromne. W sklepach znajdujących się w miejscach turystycznych może się zdarzyć dokładnie odwrotnie, a dotyczy to również takich produktów jak między innymi oliwki, miody czy alkohole. I pamiętajmy o przelaniu już w domu oliwy z butelki plastikowej (o ile w takiej dla transpotu nabędziemy) do szklanej, najlepiej z ciemnego szkła.
Alkohol
W Grecji można kupić doskonałe wino, a w sklepach w Polsce wybór greckich win raczej mizerny. Dobrym prezentem alkoholowym dla smakoszy będzie również coś, co kojarzy się wyłącznie z Grecją: brandy (metaxa) albo anyżowy trunek (ouzo). Z ouzo trzeba być jednak według mnie dość ostrożnym, bo wydaje mi się, że z uwagi na anyżkowy smak, ilość wielbicieli tego trunku wcale nie jest zatrważająco ogromna: niektórym znacznie bardziej smakuje tsipouro, które we mnie budzi nieprzyjemne skojarzenia z bimbrem (nie lubię), podobnie jak i kreteńska raki, zwana na Krecie tsikoudia. Do rozważenia są również prezenty w postaci lokalnych likierów: te potrafią być naprawdę doskonałe, a niektóre można kupić tylko tam, gdzie są wytwarzane.
Smakowitości różnego typu
Chałwa, tahini, miody, oliwki, owoce w syropie – to produkty o wysokiej jakości, które kupimy w Grecji, a wybór ich tu wielki. Mnie zachwycają miody: tymiankowy, kasztanowy czy pomarańczowy smakują wybornie i żal, że w Polsce nie są ogólnodostępne, a jedynie w specjalistycznych sklepach. Dobrym prezentem dla smakosza będą również sery takie jak feta, graviera czy mizithra, ale fetę chwalonych firm można już również kupić w Polsce, choć są to produkty zazwyczaj droższe niż te kupowane w Grecji.
Kosmetyki wyprodukowane z oliwy (a nie jedynie z jej dodatkiem)
W Grecji kosmetyków wyprodukowanych z oliwy znajdziemy całkiem sporo: kremy, mydła, balsamy to doskonałe prezenty i warto taki zakup rozważyć.
Coś z jedwabiu
Znajdziemy na terenie Grecji sklepy z chustkami czy szalami wykonanymi z dobrej jakości jedwabiu. Wybór w nich znakomity, prezent łatwy do przewiezienia drogą lotniczą, bo leciutki, stąd jeśli mamy w naszym otoczeniu miłośnika jedwabiu – rozważmy może taki zakup, o ile oczywiście gust przyszłego obdarowanego jest nam choć trochę znany.
Wyroby skórzane
Wyrobów skórzanych w Grecji nie brakuje: torby, plecaczki, sandałki, paski… Tyle tego, że zawrotu głowy można dostać! Uważajmy oczywiście na jakość i na wykonanie, ale również na upodobania przyszłego obdarowanego.
Wyroby ceramiczne
Znając upodobania przyszłych obdarowanych – wyroby ceramiczne są tym, co może być bardzo ciekawym prezentem, ale według mnie do rozważenia tylko wówczas, jeśli gust obdarowanego jest nam rzeczywiście znany. W Grecji, z naciskiem na często odwiedzaną przez nas Kretę (choć nie tylko tam oczywiście), znajdują się niewielkie warsztaciki ceramiczne, w których można nabyć bardzo piękne przedmioty. Pamiętajmy też i o tym, że kupując tego typu przedmioty w lokalnych warsztacikach wspieramy małą lokalną przedsiębiorczość, co nie jest dziś bez znaczenia.
A może coś typowego dla miejsca, w którym jesteśmy?
Jeśli to będzie wyspa Kreta, na którą bardzo chętnie się udajemy – może tradycyjna chustka noszona przez mężczyzn na głowie (najczęściej, choć i na szyję zakładana) zwana sariki? A może nóż? Wybór noży tu pod dostatkiem, a cena zależna od miejsca, sposobu i jakości wykonania. W sklepach na Starówkach znajdziemy sporo noży tańszych, żeby nie powiedzieć: tanich, ale w warsztatach i sklepikach przywarsztatowych, choć ceny znacznie wyższe, noże nas zachwycą, a wybór tu doskonały.
Kawa, tygielek (briki), mikser do frappe
Picie kawy w Grecji to już rytuał, ale przecież w Polsce kawę pijemy również ochoczo. I bardzo chętnie, jak zauważam, pijemy i tradycyjną grecką kawę czyli eliniko, albo frappe czy robiącą w ostatnich latach zawrotną wprost w Grecji karierę kawę fredo. Kawy podawane w Grecji pijemy w Polsce chętnie z przyczyn różnych: czy to sentymentu czy dlatego, że je po prostu lubimy. O tym jak przyrządzić kawę frappe i jakich rekwizytów do niej potrzebujemy – można poczytać tutaj: „O frappe” Żeby przygotować kawę eliniko potrzebny nam będzie mały garnuszek nazywany w Grecji briki i mała filiżaneczka, z której kawę tę będziemy popijać. Może zatem to pomysły na prezenty właśnie? A może i sama kawa będzie prezentem trafionym?
Tekst i wszystkie zdjęcia:
Beata Kuczborska/betaki.pl