Święto Zaśnięcia Bogurodzicy, gr: η Κοίμηση της Θεοτόκου [15 sierpnia]
zdjęcie ze strony eirinika. gr
Święto Zaśnięcia Bogurodzicy to bardzo ważne święto w Grecji: najważniejszym świętem jest oczywiście Pascha [Wielkanoc], a Święto Zaśnięcia Bogurodzicy uważane jest za drugie co do ważności: zaraz za Paschą. W niektórych regionach Grecji święto to nazywane jest „Świętem Letniej Wielkanocy” [gr: Πάσχα του καλοκαιριού], a potocznie „Piętnastego sierpnia” [gr: Δεκαπενταύγουστος]. W kościele katolickim święto to obchodzone jest pod nazwą Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
zdjęcie ze strony saint. gr
Co może być dla nas zaskakujące – święto to w Grecji poprzedzone jest 15-dniowym postem (który nie obowiązuje jedynie szóstego dnia sierpnia). W sierpniu w Grecji możemy zaobserwować szczyt sezonu turystycznego, stąd, szczególnie w turystycznych rejonach kraju, z pewnością nawet nie widzimy, jak ważny jest to dla Greków dzień, nie widzimy tego, że jest to dzień wolny od pracy oraz nie zauważamy zazwyczaj postu.
Sierpień nie jest miesiącem, który upodobałam sobie na wakacje. Nawet w czasach, kiedy dziecko moje było w wieku szkolnym – w sierpniu na wakacje nie jeździłam: dla mnie od zawsze zbyt tłoczno i zbyt upalnie. Wakacje sierpniowe w Grecji zdarzyły mi się tylko dwukrotnie i to wcale nie z powodu dziecka – ucznia. Minusem tego jest oczywiście to, że nie uczestniczę w celebrowaniu Święta Zaśnięcia Bogurodzicy, a Grecy święto to obchodzą bardzo pięknie. Jest to dzień, kiedy Grecy gremialnie udają się w swoje rodzinne strony, oraz taki, po którym Grecy uważają, że wakacje i sezon letni mają się ku końcowi. Od tego dnia zaczynamy słyszeć na ulicach życzenia „Kalo chimona” [„Dobrej zimy”], coraz mniej Greków będzie zażywać morskich kąpieli (choć dla nas woda w greckich morzach będzie jeszcze długo, długo bardzo ciepła), a i część małych sklepików funkcjonujących wyłącznie w sezonie letnim powoli będzie zmierzać ku zamknięciu, co objawia się najczęściej brakiem dostaw nowego towaru i słabszym wyborem.
Powszechnie uważa się, że Święto Zaśnięcia Bogurodzicy obchodzone jest najuroczyściej na cykladzkiej wyspie Tinos. To w tutejszym kościele Panagia Evangelistria znajduje się cudowna ikona, do której przez cały rok pielgrzymują Grecy z każdego zakątka kraju, a apogeum pielgrzymowania następuje właśnie w piętnastym dniu sierpnia.
Przy kościele Panagia Evangelistria na wyspie Tinos [zdjęcie ze strony naftemporiki. gr]
Dane mi było brać udział w świętowaniu w Grecji po raz pierwszy w 2007 roku na maleńkiej wyspie Tinos na Dodekanezie i to pozostawiło niezapomniane wrażenie. Na wyspie tej znaleźć można tylko dwie wioski: portową Livadię oraz Megalo Chorio. Jest jeszcze na wyspie wioska trzecia – szczególna: to Mikro Chorio. Przedziwna to wioska – pełno w niej (czytałam, że ponad 200 – sama nie liczyłam) zupełnie zrujnowanych domów, z jakimś niewielkim kastro i bardzo przyzwoitym kościołem. Czytałam, że Grecy opuszczając w latach bodajże 50-tych wioskę i przenosząc się do stolicy zabrali wszystko co się dało: nawet dachy domów.
Wioska Mikro Chorio [fot. Betaki 2007]
Wchodziłam do tych uroczych, głównie jednoizbowych, w większości kompletnie zrujnowanych chatek: prawie w każdej jakieś zagłębienie – to pewnie miejsce na coś, co dziś nazywamy „kominkiem”. Z niektórych chatek z trwogą wyskakiwały płochliwe kozy. Czułam w tych chatkach ducha ludzi!
To w tej właśnie dość specyficznej i zupełnie opuszczonej wiosce Mikro Chorio w 2007 roku wyspa Tilos obchodziła Święto Zaśnięcia Bogurodzicy, a główne obchody odbywały się w wigilię święta, 14 dnia sierpnia. Nabożeństwo zaplanowano na godzinę wczesnowieczorną, ale ja pojawiłam się w wiosce znacznie wcześniej. Trwały już przygotowania do panigiri i wyznaczeni Grecy pracowali. W jednym z takich opuszczonych domów w pobliżu kościoła urządzono prowizoryczną kuchnię: zajrzałam tam oczywiście.
Przygotowania do panigiri [fot. Betaki 2007]
Ktoś kroił chleb, ktoś inny mieszał coś w wielkich kotłach tak wielką łychą, że skojarzyła mi się z wiosłem. Ktoś jeszcze inny obierał stosy cebuli i przygotowywał inne warzywa. Pozwalali mi robić zdjęcia, byli bardzo sympatyczni i mówili angielsku. Dowiedziałam się, że to co Kosta gotuje w tym wielkim kotle to revithoriso, którego nie mogło zabraknąć wieczorową porą, a mieli tu przybyć wszyscy mieszkańcy wysepki. Dostrzegłam starszego Greka układającego w stos plastikowe talerzyki – dość silny wiatr porywał mu te z góry, a Grek zupełnie nie mógł tego opanować. Postanowiłam mu pomóc: przytrzymywałam kolejne talerzyki, a on dokładał, dokładał coraz więcej i więcej – Adonis był mi wdzięczny, a ja oczywiście się cieszyłam, że mogłam pomóc w tych przygotowaniach.
Przygotowania do panigiri [fot. Betaki 2007]
Weszłam do kościoła: sfotografowałam ikony i bochenki chleba ułożone na środku w spory stos. To specjalny chleb przygotowany na panigiri – wieczorem się go jadło. Ksiądz mnie poprosił, abym w czasie nabożeństwa nie robiła zdjęć – oczywiście obiecałam. Zapaliłam w tym kościele swoją kolejną świeczkę – taka była potrzeba mego serca, że właśnie tu: to nie obowiązek czy zasada.
W kościele w Mikro Chorio [fot. Betaki 2007]
Coraz więcej Greków gromadziło się i w kościele i na niewielkim placu – wszystkie miejsca siedzące powoli się zapełniły. Nawet przygotowano specjalny stół dla miejscowych notabli – to przy nim po mszy urzędował między innymi ksiądz. Patrzyłam na Greczynki: ładnie, odświętnie ubrane, ale bez przesady.
Na przykościelnym placyku w Mikro Chorio [fot. Betaki 2007]
Zaczęły bić dzwony – to początek uroczystości. Najpierw dość długie nabożeństwo, którego nie rozumiałam, a potem…
Potem wielkie zamieszanie, ale takie greckie, pełne uroku… !!! To miało być coś w rodzaju procesji z niesionymi ikonami, ale przecież nie dało się tu przejść dokoła tego kościoła! W tym zamieszaniu spowodowanym niemożnością odbycia procesji Grecy śpiewali, całowali się, wielokrotnie wykonywali znaki krzyża. Każdy trzymał w dłoni pajdę tego szczególnego chleba – i ja zajadałam go z wielkim smakiem: to wyjątkowy przecież chleb!
Chleb przygotowany na Święto Zaśnięcia Bogurodzicy [fot. Betaki 2007]
Panigiri – marzyłam o tym, aby nie przeoczyć, aby było możliwe wzięcie udziału w świętowaniu…
Wszyscy dostali talerz wypełniony pysznym revithoriso, można było popijać retsinę albo wodę, można było również za niewielkie pieniądze kupić smakowite souwlaki. Na środku placu zasiedli muzycy – buzuki? Tak! Właśnie buzuki!
Muzycy w Mikro Chorio [fot. Betaki 2007]
Ktoś wykrzyknął „sousta” – Grekom niewiele trzeba było: rozpoczęły się tańce, do których i ja się przyłączyłam z wielką radością… Sousta, niech będzie sousta – czekałam na swoje chasapiko, ale niestety, co nie było oczywiście tragedią.
Panigiri w Mikro Chorio [fot. Betaki 2007]
Bawiłam się tutaj doskonale, tańczyłam syrtosa do upadłego i dopiero mocno po północy zjechałam tą przerażającą drogą w dół specjalnym busikiem, kiedy jeszcze tłoczno było na górze, bo i panigiri trwać miało do białego rana. Ooo-pa!
Panigiri w Mikro Chorio [fot. Betaki 2007]
Tekst Beata Kuczborska / betaki.pl