Mikis Theodorakis [gr.: Μίκης Θεοδωράκης] – pożegnanie

Pochylenie głowy przy grobie i wizyta w domu rodzinnym

Mikis Theodorakis - pożegnanie
zdjęcie ze strony healthview.gr



Zdarza się, że kiedy włączam internet „nagła wiadomość pchnie mnie nożem”…*
Tak zdarzyło się w czwartek, 2 września 2021 roku.
W tamten czwartek, kiedy i poprzez smsy (dziękuję!) dobiegła do mnie wiadomość: wielki Mikis nie żyje!

Nasza Grecja znów okryła się kirem, a ta wiadomość dotknęła wielu: całe rzesze.
Bo Mikis obecny był w życiu każdego Greka.
Bo Mikis obecny był w życiu każdego miłośnika Grecji zawsze, i to nawet wówczas, kiedy o tym nie wiedzieliśmy.

Bo przecież Mikis to nie tylko piosenki i pieśni: to również kawał historii Grecji i walki o wolność.
Dla wielu obecny był przez całe ich życie, dla części tak silnie, jak rzadko kto, związany był z Grecją i z nią się kojarzył.
Dołączył do szerokiego już niestety grona tych wielkich, których pożegnał. Ikona.
Na zawsze pozostanie w naszej pamięci z rozłożonymi ramionami zupełnie tak, jakby chciał objąć orkiestrę. A może ją obejmował?

To jeden z tak wielkich, o którym mogę napisać: pamięć o Nim nigdy nie zaginie.
Dziękujemy Maestro!

Grecja ogłosiła trzydniową żałobę narodową.

Kiedy któregoś zimowego dnia oglądałam w domu jedną z bogato ilustrowanych książek dotyczących Grecji, przyglądałam się zdjęciom.

Patrzyłam na Mikisa Theodorakisa z Dimitrisem Mitropanosem, a to z Aliki Vougiouklaki, a to z Manosem Loizosem, ze Steliosem Kazantsidisem, Manosem Chadzitakisem, Grigorisem Bithikotsisem, a to z Anthony Quinn’em, z Edith Piaf, z wieloma innymi wielkimi tego świata, których nie sposób przecież wymienić, w tym przede wszystkim z Meliną Merkouri.

I tak myślałam o tym, ileż to już razy w sercu Mikisa pojawił się ból, ileż to już razy przyszło Mu pożegnać kogoś bliskiego, kogoś, z kim w różny sposób związał Go los.

Mikis Theodorakis żegnał bliskich, żegnał tych, których spotkał na ścieżce swego życia, ale wciąż trwał.

Trwał dzielnie niczym opoka.

I przyszedł drugi dzień września 2021 roku: czwartek.

Od tego dnia cały świat żegnał wielkiego Mikisa Theodorakisa, wszyscy Go żegnaliśmy czując ogromny smutek i żal, że odszedł Wielki Człowiek, że coś z odejściem tego Człowieka się skończyło. Od tego dnia każdy z nas Go żegnał: czynilismy to tak, jak potrzebowaliśmy i jak na to zasłużył.

Tego dnia gdzieś tam u Wielkich Wrót ci, których Mikis Theodorakis pożegnał w swoim życiu, z pewnością powitali Go z otwartymi ramionami tworząc długi szpaler. To gdzieś tam hen, w nieznanym nam miejscu, tworzy się wspaniała parea, ale to gdzieś tam, w miejscu dla nas bardzo tajemniczym.

Mikis Theodorakis - pożegnanie     Mikis Theodorakis - pożegnanie

zdjęcia od lewej: z Meliną Merkouri(towima.gr); z Anthony Quinn’em (twitter)



Mikis Theodorakis - pożegnanie     Mikis Theodorakis - pożegnanie

zdjęcia od lewej: z Mariosem Tokasem i Thanosem Mikroutsikosem (mariostokas.com.cy); z Edith Piaf (blogspot: theodorakism)



Urodzony na wyspie Chios Mikis Theodorakis żył 96 lat.
Rozum mówi: żył bardzo długo, a przecież nikt nie żyje wiecznie.
Serce zaś podpowiada za nim: na śmierć zawsze jest za wcześnie.
Nie ma dla niej dobrego momentu.
I choćbyśmy nie wiem jak przygotowali się na odejście kogoś bliskiego czy dla nas ważnego – zawsze czujemy ból rozstania.
Kalo taksidi Mikis! Καλό ταξίδι Μίκη!


Notatki z czasu pomiędzy śmiercią kompozytora a pogrzebem:

media doniosły, że po krótkotrwałych rodzinnych kłótniach– ostatecznie ustalono, iż ciało zmarłego Mikisa Theodorakisa zostanie zgodnie z Jego wolą złożone w czwartek, dziewiątego września, w grobie na cmentarzu Galatas/Chania na Krecie, gdzie spoczywają Jego rodzice oraz brat.

Trumna z ciałem Zmarłego zostanie przewieziona do Chanii na pokładzie statku w czwartek rano. Jedna z linii promowych przez dwa dni przewozić będzie nieodpłatnie wszystkich chętnych, którzy zechcą wziąć udział w uroczystościach pogrzebowych.

Jak stwierdził zastępca gubernatora regionalnego Chanii Nikos Kalogeris: „Kreta i Chania przygotowują się do przyjęcia ciała Mikisa Theodorakisa. Dla Chanii wybór bycia tu pochowanym to wielki zaszczyt”.

Przy wejściu do domu rodzinnego rodziny Theodorakis w Galatas Grecy zostawiają kwiaty i odręczne notatki, natomiast w teatrze „Mikis Theodorakis” w starym porcie w Chanii, mieszkańcy Krety przychodzą od piątku rano, by wpisać się do księgi kondolencyjnej. Przy wejściu do teatru umieszczono żałobne wstęgi, a muzyka i piosenki Mikisa Theodorakisa rozbrzmiewają z głośników na głównych ulicach miasta.

Tymczasem trumna z ciałem Mikisa Theodorakisa na trzy dni została wystawiona w ateńskiej katedrze Mitropolis, gdzie gromadzą się tłumy pragnące pożegnać kompozytora.

Wydaje mi się, że od czasu pogrzebu Meliny Merkouri (1994) – w Grecji się to nie zdarzyło, ale mogę się mylić.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
zdjęcie ze strony sansimera.gr



Notatki z dnia pogrzebu:

dziś, w czwartek, wielki Mikis Theodorakis spocznie na zawsze na Krecie: na cmentarzu w Galatas w pobliżu Chanii, gdzie spoczywają Jego rodzice oraz brat.

Nie godzi się nie przystanąć przy takim wydarzeniu: Mikis Theodorakis zasłużył sobie na to, zasłużył sobie na szczególne pożegnanie i na wieczne wspomnienia.

Grecy pożegnali Mikisa Theodorakisa przychodząc tłumnie do ateńskiej katedry Mitropolis przez trzy minione dni, by oddać Mu cześć przed ostatnią drogą: przez morze, na ukochaną i ważną dla Niego Kretę.

W wielu miejscach na Krecie, od dnia śmierci kompozytora czyli od tygodnia, pobrzmiewała Jego muzyka. W wielu miejscach Grecy wpatrywali się w ekran telewizyjny, w którym ukazywał się Maestro w filmach z różnych lat, z różnych wydarzeń. Zapytani o Mikisa Theodorakisa – żegnali się kierując rękę ku niebu. Nawet wczoraj, w Stalidzie, tego doświadczyłam, ale i wcześniej, nawet w tym rozrywkowym Limenas Chersonissos, gdzie byłam w dniu śmierci Maestro.

W autokarze w piątek, w drodze do Kissamos, mój kierowca (stokrotne dzięki raz jeszcze!) włączał płyty z muzyką Mikisa Theodorakisa, dzięki czemu mogłam w tej grupie turystów obalić mit, że Mikis Theodorakis to tylko „Grek Zorba”.

Wcale nie tylko!

Więcej: Mikis Theodorakis to cały szereg ważnych, poruszających do głębi utworów, nie tak – odważę się użyć tego słowa – łatwych jak „Grek Zorba”.

Wielu ma z pewnością taki utwór skomponowany przez Mikisa Theodorakisa, który jest tym najważniejszym.

Ja się przyznaję, że mam takich kilka, ale chyba „Omorfi poli” (gr: Όμορφη πόλη ) jest dla mnie tym szczególnym.

Może z uwagi na mój stosunek do Konstantynopola? Kto wie…

Tutaj można utworu tego posłuchać:



Został nagrany, został wykonany w wielu wersjach i przez wielu artystów – to jedna z wersji.

Maestro: raz jeszcze dziękujemy <3
Για πάντα στην καρδιά μου <3
Kilka lat temu Maestro wymownie Maestro powiedział:
„Czuję się tak pełny i szczęśliwy, że niesprawiedliwe byłoby żyć więcej”. Żył jeszcze przez cztery lata.


Notatka z października 2021:

wczoraj osiągnęłam cel, dla którego na kilka dni przyjechałam do Chanii: byłam w nieodległym, niewielkim miasteczku Galatas.

Widziałam dom, stanęłam na cmentarzu, by w skupieniu pochylić głowę nad pewnym grobem: grobem, w którym we wrześniu spoczął Maestro, w którym spoczął ktoś wielki, ktoś wyjątkowy żyjący w naszych czasach. Potrzebuję więcej czasu, wyciszenia się, spokoju ducha na to, aby coś o tym powiedzieć. Jestem wciąż pod wrażeniem tych miejsc i tego, że znalazłam się wczoraj w Galatas. Wiedziałam od września, że nie pozwolę sobie samej opuścić Krety, zanim nie stanę przy tym grobie.

Stanęłam.

Dla wielu było zaskoczeniem, czemu od razu, tak prosto z Malii, nie pojechałam do mojego Rethymno. Niektórzy mi napisali: „Tylko coś ważnego mogło cię od Rethymno odciągnąć. Sama Chania chyba nie jest na tyle ważna”.

Jak niektórzy z Was dobrze mnie znają!

Był powód, był cel mojego zjawienia się w Chanii, cel ważniejszy od niewątpliwego uroku i piękna tego miasta.

Cel osiągnęłam, jestem wolna.

Mikis Theodorakis: spoczywaj w pokoju <3

Mikis Theodorakis - pożegnanie
To zdjęcie powinno powiedzieć wiele, ba: wszystko!



Notatka z października 2021:

przedwczoraj stanęłyśmy przy tym grobie właściwie w tym samym czasie: no, ta kobieta stanęła może pół minuty wcześniej. Taksówka, którą przyjechała, minęła mnie już w pobliżu cmentarza: ja szłam od przystanku autobusowego. Kobieta trzymała w rękach wiązankę kwiatów. Ja kwiatów nie miałam: myślałam, że kupię przy cmentarzu białą różę, jak mam w zwyczaju, ale niestety… Przy tym cmentarzu nie było niczego, nie było nikogo – poza tą starszą kobietą. Taksówka już odjechała.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
zdjęcie: Beata Kuczborska / betaki.pl



Podeszłam bliżej: biały prosty, choć duży nagrobek z marmuru.
Krótki napis greckimi literami: Mikis Theodorakis – i nic więcej.
Kilka dowodów pamięci, trochę kwiatów, listy od wielbicieli, od tych, którzy Go kochali, butelka Metaxy…
Obejrzałam się: kobieta płakała i nie podchodziła do grobu.
Odniosłam wrażenie, że chce być tu sama. Mam tak czasem i rozumiem takie pragnienia.
Zrobiłam kilka zdjęć, dotknęłam nagrobka.
„Spoczywaj w pokoju. Zawsze będziesz w naszych sercach, Maestro” – wyszeptałam i odeszłam, by obejrzeć niewielki cmentarz.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
zdjęcie: Beata Kuczborska / betaki.pl



Spacerując tu i tam spojrzałam w stronę TEGO grobu. Kobieta podeszła bliżej, z jej rąk zniknęły kwiaty: na pewno położyła je na grobie.
Wracając do bramy przystanęłam jeszcze, tak na chwilę, przy TYM grobie.

– Czy pani mówi po polsku? – usłyszałam pytanie zadane w moim rodzimym języku.
– Tak – odpowiedziałam krótko zaskoczona zupełnie. W głowie od razu gonitwa myśli: czy ja powinnam znać tę kobietę?
– Przepraszam, że panią zaczepiłam, ale kiedy pani tu stała, spojrzałam na pani torbę, a tam róża wiatrów i napis „Bałtyk”, stąd tak pomyślałam… – zawiesiła głos.

Istotnie: chadzam już teraz z torbą jesienną. Czarna z takim właśnie napisem.

Tak poznałam Panią Marię z Niemiec. Wiem, jakie ma imię i nazwisko, wiem gdzie mieszka, wiem skąd w Polsce pochodzi, wiem ile ma lat, choć teraz trochę się waham co do daty urodzenia, ale to nie ma znaczenia, i od ilu mieszka w Niemczech, wiem czym się zawodowo zajmuje, ale wiem też, że w mediach społecznościowych chce być tak nazywana, jak napisałam.

Pani Maria, starsza ode mnie może 8-10 lat (tu się waham), twierdzi, że nic przypadkowo się nie zdarza, że wszystko ma swoje uzasadnienie, że wszystko co się dzieje – zmierza do jakiegoś celu.

Także to, że mnie zaczepiła, choć, jak twierdzi, zazwyczaj nie jest tak odważna.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
zdjęcie: Beata Kuczborska / betaki.pl



Spędziłyśmy wspólnie czas aż do wczesnego wieczoru.

Postałyśmy razem przy TYM grobie.

Pani Maria zadzwoniła do mnie. W tym momencie po to, abym ja mogła do niej, na jej niemiecki numer, oddzwonić.

Zadzwoniłam…

Usłyszałam jeden z utworów z filmu „Serpico”, które skomponował Maestro:



Słuchając tej kompozycji – patrzyłyśmy w milczeniu na TEN grób.
Trudno było nam powstrzymać łzy.
Pani Maria przyleciała na Kretę tego dnia, kiedy się spotkałyśmy, zatrzymała się w Chanii w hotelu Porto Weneziano.

– Bo w tym hotelu często zatrzymywał się Miki, kiedy był w Chanii – wyjaśniła, dokładnie tak nazywając Maestro.
– Czy hotel jakoś zaznaczył poprzez na przykład tablicę, że tu gościł ktoś tak wielki, jak Mikis Theodorakis? – zapytałam.
– Nie, chyba nie. Nie pytałam co prawda, ale rozmawiałam w recepcji o Galatas, o pogrzebie, o grobie, o tym, jakim ciosem dla mnie była Jego śmierć… Gdyby coś takiego było – powiedzieliby mi chyba.

Zadumała się.

W niedzielę miała już odlatywać z Krety: takie 48 kreteńskie godziny. Pracuje i nie mogła zostać dłużej, podobnie jak nie mogła wcześniej tu przybyć.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
zdjęcie: Beata Kuczborska / betaki.pl



Powoli wychodziłyśmy z cmentarza, choć zanim wyszłyśmy Pani Maria zaprowadziła mnie do grobu rodziców i brata Maestro: w gonitwie emocji zupełnie o nim zapomniałam.

Wyjaśniłam, jak źle się czuję nie mając kwiatów: mogłam kupić w Chanii, ale założyłam… Pani Maria znała ten cmentarz : była tu trzy lata temu, stąd już z Chanii przyjechała z kwiatami.

Nie spiesząc się poszłyśmy na skróty do domu Theodorakisów. Był zamknięty, o czym Pani Maria wiedziała. Udostępniany jest najczęściej tylko w soboty i w niedzielę, a to był piątek. Patrzyłyśmy na wiszące na bramie dowody pamięci. Pani Maria domawiała się z odpowiednią osobą czy będzie możliwe, aby dom otwarto dla nas następnego dnia: nadchodziła sobota. Jedyna szansa dla Pani Marii. Na ten moment nie wiedziałyśmy czy będzie to możliwe. Ja obiecałam niczego sobie nie planować na sobotę.

Pospacerowałyśmy po Galatas.
Pani Maria opowiadała mi o zmianach: wielu tablic pokazujących kierunek do domu Theodorakisów 3 lata wcześniej nie było, podobnie jak tablic wskazujących drogę do cmentarza.
Musiały pojawić się teraz, w tym roku: pewnie miejscowi mieli dość pytań przybywających tu od września pielgrzymek.

Jeszcze na cmentarzu pokazywała mi zdjęcia oraz pocztówkę z dedykacją napisaną ręką Maestro w Atenach. Z datą: 14.06.2013.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
zdjęcie: Beata Kuczborska / betaki.pl



Kiedy wracałyśmy do Chanii, a potem w kafeterii, gdzie jadłyśmy coś małego i piłyśmy długo, długo kawę, opowiadała o swoich związkach z muzyką Maestro: o pierwszej płycie z bodaj 1964 roku, której słuchała w rodzinnym domu jeszcze wówczas w Polsce. Opowiadała, jak w 2019 roku wiedząc, że na Stadionie Kalimarmaro w Atenach odbędzie się koncert poświęcony Maestro – kupiła w dniu poprzedzającym bilet i choć nigdy tego nie robiła zadzwoniła do firmy mówiąc, że z przyczyn rodzinnych nie może przyjść następnego dnia do pracy. Była sumiennym pracownikiem – uwierzono i zrozumiano.
– Jeśli będzie pani kiedyś oglądała ten film – ciągnęła – na wielu ujęciach mnie widać.
Opisała dokładnie jak była wówczas ubrana i gdzie można ją wypatrzeć.
Następnego dnia świtem, po nieprzespanej pokoncertowej nocy, odleciała z Aten do Niemiec i poszła do pracy.
– Czy nigdy nie przyznała się pani do tego, że to nie tak było? – zapytałam. – Kiedy wróciłam – przyznałam, że skłamałam, ale musiałam tak zrobić. Musiałam być na tym koncercie.
Podobnie musiała być w wielu innych miejscach, w tym w Dussendorfie, gdzie miał miejsce jeden z koncertów.
– Kupiłam bilet przez internet – powiedziała. – Ale wiedziałam, że nie mogę jechać. Pomyślałam, że jak będę miała ten bilet to prawie tak, jakbym tam była – dodała.
A potem, niemal w ostatniej chwili, wsiadła w auto i pojechała do Dussendorfu.
Po prostu musiała.
Słuchałam opowieści Pani Marii z niedowierzaniem.
Było w nich coś fascynującego.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
Tego dnia przed bramą domu Maestro
zdjęcie: Beata Kuczborska / betaki.pl



Życie Pani Marii to Mikis Theodorakis: człowiek, muzyk, kompozytor, polityk, bojownik.
Eliniko dawno ostygła, a ja słuchałam jak zaczarowana.
Pani Maria swoją niemal poprawną polszczyzną opowiadała i opowiadała, także o spotkaniu z nieżyjącym już Panem Manolisem Glezosem, o spotkaniu z dawnym ministrem finansów, Janisem Warufakisem. I tylko czasami, naprawdę czasami wtrącała jakieś niemieckie słowo.

Rozmawiałyśmy o cieście filo, o pomnikach w Chanii, o Salonikach, o rzucaniu palenia i specyfice kafenijo w Grecji.

Słońce chyliło się ku zachodowi chowając się za budynki otaczające port wenecki i przestało nas ogrzewać.
Zaczął wiać wiatr, zrobiło się chłodniej.
– Bo nic nie zdarza się przypadkiem – przypomniała Pani Maria ze łzami w oczach, kiedy żegnałyśmy się w porcie weneckim.
Mocno ściskała moją dłoń.

I dobrze, że za jakąś godzinę do mnie zadzwoniła, by coś mi tam jeszcze dopowiedzieć w sprawie sobotniej szansy na otwarcie dla nas domu Theodorakisów w Galatas.
Gdyby nie ten telefon – gotowa byłabym myśleć, że to wszystko jest wytworem mojej wyobraźni. Ale nie: Pani Maria naprawdę istnieje i to z nią spędziłam ten piątek.
Zresztą zrobiłyśmy sobie kilka zdjęć kiedy siedziałyśmy w kafeterii z widokiem na port wenecki i latanię morską. Tak, ta kobieta na pewno istnieje, a ja tego wszystkiego, co tu opowiedziałam – na pewno nie wymyśliłam.
Wiem, że Maestro wszystkiemu temu się przyglądał.
– Wszystko to dla Miki – kilka razy wspomniała tego dnia Pani Maria spoglądając w niebo.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
Tego dnia w Chanii, po powrocie z Galatas.
Zdjęcie zrobiła Pani Maria



Notatka z kolejnego dnia października 2021:

wydawało mi się to niemożliwe, a jednak było możliwe.

I Pani Maria zadzwoniła do mnie w sobotę z piorunującą informacją: pojedziemy do Galatas, pojedziemy autem z pewną kobietą (imię celowo zostawię dla siebie, bo nie jestem uprawniona do wskazywania), która wpuści nas do domu rodziny Theodorakis.
Zaniemówiłam!

Pojechałyśmy.
Po drodze kiria Sofia (tak ją nazwę) opowiadała nam o tym, jak w czasie od dnia śmierci Maestro do pogrzebu miejscowi w ogrodzie domu spotykali się, by śpiewać Jego utwory. Przyjeżdżali również znani artyści, by w tym koncertowaniu uczestniczyć.
– Jeśli chcecie – ciągnęła kiria Sofia – mogę Wam wysłać filmiki z fragmentami tych koncertów.
Oczywiście chciałyśmy.

Jechałyśmy drogą, którą poprzedniego dnia pokonywałam autobusem. Zapytana przeze mnie – kiria Sofia powiedziała, że i ona, i jej rodzina pochodzi z Krety. Od zawsze.
– Moi rodzice urodzili się na Krecie, moi dziadkowie i pradziadkowie…
Zupełnie nie wiem ile mogła mieć lat, nie wiem, co łączyło ją z Maestro – zabrakło mi śmiałości, by zapytać. Opowiadała jak w czasie junty cała jej rodzina chowała się w piwnicach.
– I w ukryciu śpiewaliśmy pieśni Mikisa, a było to zabronione.
Z jej opowieści wynikało, że w jej rodzinnym domu muzyka Maestro była obecna odkąd sięga pamięcią.
– Nieduża byłam, kiedy mama śpiewała mi „I Margarita, i Margaro” – mówiła uśmiechając się do wspomnień.

Galatas…
Ta niewielka miejscowość położona jest niedaleko od Chanii. Szybko dojechałyśmy do domu Theodorakisów, który poprzedniego dnia z Panią Marią oglądałyśmy z zewnątrz. Trudno było mi uwierzyć, że już za chwilę do tego domu wejdziemy.
Kiria Sofia otworzyła bramę, na której wiszą od września kartki z deklaracjami miłości, pamięci, jakieś koszulki z ważnymi sentencjami. Weszłyśmy na teren ogrodu.
– Kiedy zmarł, wszędzie tu, w tym ogrodzie, gromadziliśmy się, by śpiewać – zatoczyła dłonią szerokie koło. – Pokazujemy ten dom czasami, ale nie jest to jeszcze przygotowane.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
„Jedna jest jaskółka i wiosna droga*.
Z nieograniczoną wdzięcznością Dom Dziecka Nowa Kidonia Galatas”.
[*słowa znanej piosenki] Zdjęcie: Beata Kuczborska / betaki.pl



Otworzyła drzwi zapraszając nas do środka.
Uchyliła okna.
– Dawno tu nie byłam i zaduch taki… – dodała.
Nie umiem powiedzieć, co czułam. Stałam w miejscu i próbowałam się tu jakoś znaleźć. Podobnie i Pani Maria.
Kiria Sofia wyszła do ogrodu, usiadła na murku i zaczęła coś czytać.
Zostawiła nas same.

Dom pachniał nowością: wszystko tu wyremontowano i odnowiono: podłogi, schody… Z idealnie białych ścian wystawały końcówki kabli elektrycznych. Skłamałabym mówiąc, że czułam tu ducha przeszłości czy ducha ludzi, którzy tu kiedyś mieszkali, co mi się czasami zdarza. Nie, nie czułam. Dla mnie pachniało nowością, pachniało farbą.
Wszystkie pomieszczenia były puste za wyjątkiem jednego.
W tym jakaś sofa, komoda czy kredens…

Mikis Theodorakis - pożegnanie
Zdjęcie: Beata Kuczborska / betaki.pl



Na sofie duże zdjęcie Maestro i obok podsuszony już wieniec z niebiesko-białą szarfą.
Może to po mnimosino? – pomyślałam. – A może od pogrzebu?
Nie wiedziałam, nie zapytałam, w zasadzie nie miało to znaczenia. Czytałam gdzieś, że w 40 dni od śmierci Maestro, jak to w Grecji ma miejsce, odbywały się uroczystości. Czy tutaj? Nie pamiętam, ale bardzo możliwe. I chyba nawet na cmentarzu koncertowano – tak mi się wydaje.

Na komodzie stały kolejne dwa wielkie zdjęcia.
Na jedno wskazała Pani Maria.
– O, to znajduje się na okładce jednej z książek, którą mam – powiedziała.
Ładne! Naprawdę ładne: Maestro taki bliski, taki zwyczajny przecież.
Zaglądałyśmy do kolejnych pomieszczeń w ciszy: nie chciało nam się rozmawiać. Weszłyśmy również na pierwsze piętro.

Kiedy zrobiłyśmy zdjęcia, przyszła kiria Sofia.
– Jeśli macie życzenie możecie się wpisać do księgi pamiątkowej – wskazała na stół, na którym leżała księga. – Piszcie, a ja porobię Wam zdjęcia – zaproponowała.
Pani Maria była przygotowana lepiej niż ja: przywiozła ze sobą kartkę, na której wcześniej albo sama albo ktoś jej napisał treść, którą chciała tu zamieścić. Po grecku. Teraz to przepisała.
Ja napisałam po angielsku to, co mi serce w tym momencie dyktowało: „Mój Miki… ”- zaczęłam od nowej strony tak, jak wszyscy, którzy napisali swoje słowa przede mną.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
Zdjęcie zrobiła Pani Maria



Kiria Sofia opowiadała o planach i zamiarach związanych z tą posiadłością, opowiadała o niewielkim domku, który pokazała nam w pobliżu. Nie jestem jednak pewna czy powinnam o tym, o czym nam mówiła, publicznie opowiadać. Nie, nie czuję się uprawniona, wybaczcie. I zrozumcie.

Kiedy postanowiłyśmy już odjechać – zamykałam dokładnie okna. Czułam się trochę dziwnie: byłam w domu kogoś wielkiego, ważnego dla tysięcy, a ja tak po prostu chodziłam tu i tam zaglądając w każdy kąt. W korytarzu stał roboczy stół, na którym leżało buzuki. Podniosłam, obejrzałam: myślę, że instrument pozostał po wrześniowych koncertach, a może po mnimosino.

Kiedy już wyszłyśmy z domu – przekręciłam klucz w drzwiach i oddałam go kirii Sofii. Zanim to zrobiłam – dokładnie go obejrzałam. Stary. Kto wie, może to tym właśnie kluczem otwierał te drzwi Maestro – pomyślałam.

Na życzenie Pani Marii porobiłyśmy sobie zdjęcia w ogrodzie: we trzy. Kiria Sofia nie miała nic przeciwko temu. Dla niej przybycie tu było czymś zwykłym, choć wspominała, że cierpi, kiedy wchodzi na teren tej posesji.
Dla nas było to wielkie wydarzenie.

Mikis Theodorakis - pożegnanie
Tamtego dnia w domu Teodorakisów.
zdjęcie: Beata Kuczborska / betaki.pl



Jadąc do Chanii z zamiarem udania się na cmentarz w Galatas – nie spodziewałam się tego, co mnie spotkało.

Gdyby ktoś powiedział, że mnie to spotka – nie uwierzyłabym. Wszystko to dzięki mojej czarnej torbie, na której zostało napisane: „Bałtyk”.


Pani Mario: dziękuję! <3


Tekst: Beata Kuczborska / betaki.pl [2021]


*- z tekstu „Czas ołowiu”. Autor: Marek Dutkiewicz.